One chyba też się cieszą, że mnie mają
Bartuś czeka nie tylko na jedzenie, ale domaga się mizianek. Misia czasem też ma na nie ochotę, Jadzia jest płochliwa, ale to takie miłe, kiedy wszystkie wybiegają mi na spotkanie i podskakują z radości.Po jedzeniu nie odchodzą od razu tylko leżą sobie na trawce i odpoczywają.Z Bartusiem bawię się codziennie, bardzo to lubi.
Tak, wyglądał okropnie, zresztą pisałam wciąż, że boję się o niego, przychodził rzadko i to ciągle z nowymi ranami.Jeden prosty zabieg załatwił sprawę.Nie wiem dlaczego tak trudno jest namówić ludzi na kastrację czy sterylizację swoich kotów.Tak samo jest z psami.
Sama jazda pod hutę jest dla mnie uciążliwa, zajmuje sporo czasu, którego mi wciąż brakuje, ale i tak mam teraz o niebo lepiej.Było tam mnóstwo kotów, były też psy, masakra
Zrobiłam porządek.Fajnie się pisze, ale kilkukilometrowa jazda z transporterkiem na rowerze już taka fajna nie jest.Coraz bardziej jednak się przekonuję, że jeśli chcesz, aby coś było zrobione dobrze to musisz to zrobić sam.Dwie fundacje próbują ( tak mi mówiono) złapać Geronimo z postoju taksówek, na razie bez efektu.Niedługo pojedziemy z siostrą, weźmiemy transporterek, bo przecież kot nie może tak cierpieć, musi być ogolony.Musi też odrosnąć mu sierść przed chłodami.