» Śro maja 28, 2014 18:54
KOLOROWE pięcioraczki z Mazur szukają domków
[b][/b]Witajcie, jestem tu tak bardzo nowa, że zupełnie nie wiem czy w dobrym miejscu zakładam wątek.
Otóż mój problem dotyczy 5-ciu małych kociaków, których mamusie okociły się na mojej posesji.
Jedne urodziły się 10 kwietnia ( dwa maluchy) następne 1 maja ( trzy maluchy).
Już w ubiegłym roku dwie mamuśki zostawiły na moim podwórku swoje pociechy, ale oboje z mężem daliśmy radę.
Nie przewidzieliśmy inwazji.
Trzy lata temu przeprowadziliśmy się na głuchą wieś. W szczere pole, jakieś 25 km od Iławy.
Zostaliśmy dosłownie zarzuceni kotami. Głodnymi, brudnymi, chorymi.
Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Sami mamy kota i nie przypuszczaliśmy, że kot może wyglądać jak szkielet i być tak zaropiały.
Były to koty naszych sąsiadów, którzy wychodzą z założenia, że kot ma sam się wyżywić, po to są myszy.
My byliśmy innego zdania, ale sąsiedzi maja swoje wiejskie zasady.
Zaczęliśmy koty dokarmiać.
Jeszcze nie wiedzieliśmy ile kotów może być z jednej kotki....
w ubiegłym roku wszystkie kocie mamy przyniosły swoje małe kociaki na nasze podwórko. Opiekowały się nimi, ale potem poszły sobie. A koty zostały.
W tym roku mamy przychówek - 5 kociaków.
Niestety, nie możemy sobie pozwolić finansowo na karmienie tylu kotów, kupowanie im leków, podawanie tabletek antykoncepcyjnych.
W końcu czerwca 3 kotki będą wysterylizowane, więcej nic nie możemy zrobić.
Nie możemy zatrzymać 5- ciu kociaków, a na wsi nikt kota nie chce.
Zresztą w mieście też nie.
I co mamy zrobić? Kocham te wszystkie koty całym sercem, ale nie mogę ich zatrzymać. Nie mam też komu ich oddać.
Ani gmina ani nikt słuchać nie chce o kotach....
Przyjechała paniusia z miasta na wieś i nie ma problemów, to kotami się zajęła. jakaś villas czy co?
A ja problemów to mam więcej niż włosów na głowie...
Czy ktoś z Was może mi doradzić z kim rozmawiać? Skutecznie rozmawiać.
Ostatnio edytowano Wto cze 03, 2014 17:55 przez
ewazmazur, łącznie edytowano 4 razy