Paszczaka adoptowała moja koleżanka z pracy - więc mam go na oku

To jest naprawdę niezwykłej urody chłopak. Cudo po prostu. Mam nadzieję, że sielanka będzie trwała już zawsze. Na szczęście zdążyłam wyszorować klatkę bo "wypatrzyłam" sobie na dachu garażu kolejnego puchacza

Pogoda kiepska, deszczyk mży a na dachu siedzą 4 koty. Trzy dorosłe i mały kołtunek. Szybka akcja i z pomocą koleżanki i udało mi się smarka wyłapać. Oceniam to cuś na ok. 3 m-ce. Wypakowałam poczochrańca z klatki-pułapki i zaczęłam przemawiać. Chyba byłam mało przekonywująca bo oberwało mi się jak jeszcze nigdy

Pierwszy raz spotkałam smarka, który by atakował z taką zajadłością. Oberwało mi się nawet przez kraty jak za bardzo zbliżyłam rękę. Zielone gile zaklejały oczy i nos a przy oddychaniu świszczało tak, że słuchanie bolało
W desperacji stwierdziłam, że najwyżej wyleczę, ciachnę i wypuszczę z powrotem. Ale żal mi się zrobiło bo przecież zima za pasem. Zaczęłyśmy więc nawiązywanie kontaktów przy pomocy rączki do kwietnika

Myślę, że jakby mnie ktoś zobaczył z boku jak stoję przy klatce gadam głupoty i usiłuję podrapać kota za uchem przy użyciu takiej przedłużki to dobrze by się w głowę popukał. Ale to nieważne, bo maluch tak polubił nasze sesje, że szóstego dnia mogłam go dotknąć ręką a siódmego wzięłam na ręce

Co prawda po minucie zwiała z powrotem do klatki ale już jest moja

Za kilka dni kicia będzie szukała domu. To czarnulka z białymi dodatkami. Określiłabym kociaka, że jest w typie syberyjczyka. Sierść w dotyku przypomina watkę. Fajniutka
