Wypowiem się w temacie, jeśli mogę:)
Mój obecnie 10 letni kot dachowiec również zachowywał się czasami tak, jak Twoja kotka. Potrafił bez powodu zaatakować mojego 5 letniego synka bawiącego się na dywanie. Gdy skoczył dziecku na twarz zdecydowałam o oddaniu go.
Na szczęście nikt go nie chciał:) Miał wówczas 5 lat ( kot)
Przeszło mu samo. Obecnie jest największym kocim bioenergoterapeutą jakiego widziałam. Śpi mi na głowie co noc, przychodzi przytulać się w dzień, wygrzewa bolący kręgosłup. Jest kochanym kotem lecz nadal wielkim kocim indywidualistą. Wydaje mi się, że wiele zależy tu od podejścia człowieka do kota. My nauczyliśmy się zauważać zachowania, które sygnalizowały możliwy atak i wówczas przestawaliśmy zwracać uwagę na kota ( głaskać, patrzeć itp.). Wychodziliśmy z pokoju lub po prostu był "przeganiany" - jako forma karcenia.
Koty nie życzą sobie pewnych zachowań i my to staramy się uszanować. Generalnie naszym kotom wszystko (no, prawie) wolno i dom jest podporządkowany im, nie one nam. Gdy kot leży na kanapie, nie wolno go przesunąć, trzeba usiąść obok.

Poważnie mówię.
Drugi mój kot również potrafi lekko ugryźć przy czesaniu kołtunów. Wówczas przestaję czesać- wolę nie sprawdzać jak mocno mógłby mnie użreć:) Po prostu czekam na następny odpowiedni moment za godzinę lub następnego dnia itp.(dlatego też kot ma często kołtuny):)
Może u mamy wystarczyłoby zmienić w niewielkim stopniu kilka zachowań (np. rzadziej czesać lub głaskać, ignorować - u nas to pomogło)- zwłaszcza, że Twoja mama kocha kicię i widać, że kot może u mamy przebywać nawet na stole:)