W miejsce, w którym dokarmiamy koty, przyszła mała krówka, bardzo, bardzo głodna.
Widocznie w jakimś miejscu inne małe zginęły, może zginęła też jej mama,
tam często giną koty, a może mała zagubiła, bo była głodna i szukała jedzenia.
Niektóre koty ją ignorowały, inne przeganiały.
Widziałam jak jeden z nich tak przyłożył jej łapą, że mała koziołkowała jak piłeczka.
Nie było wyjścia, złapałam ją i zabrałam ze sobą.
Krówka ma 6 tygodni, odkąd jest u mnie ma brzuszek przypominający piłeczkę.
Boi się jeszcze ludzi, ale w końcu nic dobrego jej od nich nie spotkało.
W poniedziałek pójdziemy do weta i odrobaczymy pannę i będziemy szukać domu.
Kilka fotek, niestety nie są najlepsze.




