Mruczka przyniosła pod drzwi karmicielki mała, zapłakana dziewczynka. Jej rodzice postanowili wywieźć kota na wieś, żeby nie zniszczył mieszkania po remoncie. Mruczek był kupką nieszczęścia, kryjącego się za wielkimi zielonymi oczami.
Ale miał szczęście – trafił do domu tymczasowego, gdzie szybko się odnalazł. Fantastycznie dogaduje się z innymi kotami, jest bardzo kontaktowy, wesoły i bardzo mądry. Ludzi uwielbia – można go nosić na rękach i całować po brzuszku. Jest bezkonfliktowy, bardzo grzeczny i kochany. Uwielbia kocie harce i szykuje się do pobicia prędkości w sprincie na 100 metrów

Noce najchętniej spędzałby w łóżku z właścicielem, w innym wypadku potrafi płakać pod drzwiami.
A do tego wszystkiego ma przepiękne zielone oczy






