Florcia ma ok.8-9 miesięcy, ale tak naprawdę to dokładnie nie wiadomo.Jest młodziutką, bardzo malutką , taką filigranową, czarną koteczką.Mieszkała w piwnicy dwa bloki ode mnie, ponoć całą zimę, ale nigdy wcześniej jej nie widziałam.Dopiero w zeszłym tygodniu ją zobaczyłam, zawołałam, a to malutkie natychmiast do mnie przybiegło, pozwoliło się wziąć na ręce i w ogóle okazało się przemiłym stworzeniem.Oczywiście nakarmiłam, potem jeszcze raz tam poszłam i dowiedziałam się, że to kotka piwniczna.Na pewno dostawała jeść, bo wygląda na dobrze odżywioną, a nawet tłuściutką.Opowiedziałam o niej p.Izie, a ona natychmiast tam poszła z zamiarem zabrania jej do domu.Niosła Florcię na rękach, kotka była spokojna, ale przestraszyła się, kiedy p.Iza otworzyła klatkę i uciekła.Złapałam ją później, wsadziłam do transporterka i malutka zamieszkała u p.Izy.Okazała się przemiłą, niezwykle łagodną kotką, ale nieco przestraszoną.Piszę "nieco", bo pozwala się brać na ręce, głaskać, bawi się zabawkami, pomiaukuje, kiedy miseczka pusta, a Florcia by coś chciała przekąsić.Była wpadka z kuwetką, ale to nie jej wina, nie wiedziała, że to jest toaleta, bo przecież nigdy czegoś takiego nie widziała.Bardzo długo bała się załatwić, w końcu nie wytrzymała i obsiusiała dywanik.Kawałek zmoczonego papieru toaletowego włożonego do kuwetki załatwił sprawę i kicia jest już w pełni kuwetkowa, dokładnie zagrzebuje urobek jak przystało na czystą koteczkę.Ma do dyspozycji przedpokój i tam transporterek z mięciutkim kocykiem w środku, to jest jej azyl.Często leży też na innym posłanku, obok ma miseczki i zabawki.Drzwi do innych pomieszczeń są otwarte, ale na razie kotka najbezpieczniej czuje się w przedpokoju.Aha, dostaje same frykasy, bardzo jest z tego zadowolona, je za trzech.Czyste i ciepłe posłanko też docenia, ugniata je z zachwytem.Pięknie też mruczy, kiedy się ja głaszcze.
Dzisiaj zabrałam Florcię do weta.Była przegrzeczna, nawet na stole mruczała.Nie podobało jej się tylko grzebanie kamerką w uszkach, popłakiwała trochę, ale nie drapała w ogóle.Musiało ją bardzo boleć, bo w uszach świerzb-gigant

Natychmiast był stronghold i oridermyl oraz płyn do płukania uszek.P.Iza czyści jej uszka, aplikuje maść, ale kotka tego nie lubi, popiskuje żałośnie i chowa się potem gdzieś w kąt.Biedactwo.Ale będzie coraz lepiej, oridermyl ma ponoć działanie przeciwświądowe i przeciwbólowe, mam nadzieję, że to świństwo pokonamy.
Kotka jest taka kompaktowa, naprawdę wygląda na kocie dziecko, ma okrąglutką główkę i malutkie uszka.Oczy w kolorze złota, bez śladu kk na szczęście.Uwielbiam Florcię, jest tak miłym stworzonkiem, spokojnym, zupełnie nie kłopotliwym.Mieszka już kilka dni u p.Izy i niczego nie zrzuca, nie miauczy, nie hałasuje, jest to sama słodycz.Skąd taka proludzka kotka się znalazła w piwnicy? Jak to się stało, że nie zdziczała? W dodatku była ranna, jest ślad na biodrze, wetka podejrzewa, że to było ugryzienie.Już się zagoiło, sierść porasta, ale będziemy obserwować.Po świętach sterylka oczywiście.
Rozpisałam się, ale jeszcze będę ( już się bójcie

), będę wklejać zdjęcia w miarę możliwości i prosić o kciuki za najlepszy domek dla tego skarbu.
Florcia:
