AdolFinka biega jak wyścigówa po całym mieszkaniu

wczoraj wyszła z klatki "na przynętę zabawkową" i wchodzi tylko na posiłki. Wczoraj do późnego popołudnia nie było jej widać, tylko gdzieś tam przebiegała, wieczorem zaczęła obserwacje nad ludźmi

w nocy wsadzała łeb do sypialni kilka razy - u nas z uwagi na wędrująca w nocy Natalkę u niej i u nas lampeczki małe się świecą, zaglądał sam łepek zza drzwi, rano już na wołanie przybiegła na śniadanko, ale nie ma mowy o zbliżeniu się na bliżej niż pół metra

będzie ciężko ją uczłowieczyć coś czuję

nie ma co wydawać wyroków, bo to dopiero trzeci dzień, ale jak za kilka dni to się nie zmieni, to chyba obroża feromonowa na łeb i jednak do klatki

bo mi dziki dzik wyrośnie biegający po chałupie

Strasznie mi jej żal, ona nie jest dzika ona jest po prostu przerażona wszystkim, każdy dźwięk wydawany przez grzejnik, wodę w kuchni, łapki psa, odłożony pilot, no wszystko co usłyszy wywołuje w niej wzdrygnięcie i panikę... w klatce jak się ją dotykało to zamierała w bezruchu, wciskając się w podłoże, dlatego uznałam, że mizianie na siłę darujemy sobie póki co, niech zaznajomi się ze wszystkim...a do tego żadnego prychnięcia, pacnięcia nic...zero agresji, szkoda mi jej bardzo kupka przerażonego kociego nieszczęścia
