
Był wolnożyjącym kotem, który urodził się w maju 2012 roku. Systematycznie dokarmiany przez pracowników. Pewnego dnia Czarny zniknął i pojawił się po kilku dniach... W ogóle nie przypominał radosnego, młodego kocurka - słaniał się na nogach, nie chciał jeść - po oględzinach okazało się, że na brzuchu ma mnóstwo guzów...
Jedna z koleżanek zabrała go do lekarza, DIAGNOZA: zapalenie sutków! Rzadko spotykane u samczyków. No i zaczęło się, kot nie mógł być na zimnie, został zamknięty w pomieszczeniu, długa terapia antybiotykami - guzy nie znikały, a Czarny zaczął się poddawać: zrobił się bierny, osowiały - na nic nie reagował. Doszło do wykonania biopsji i badań histopatologicznych: okazało się, że to zapalenie takanki tłuszczowej - kolejna terapia, a Czarny zaczął tracić włosy ze stresu!
Na szczęście po histopatologii leczenie okazało się skuteczne, teraz Czarny jest wesołym kociakiem, który przebywa obecnie z Amelką znaną z tego wątku: viewtopic.php?f=13&t=150311 w Helu. Do szczęścia brakuje mu tylko własnego kąta.
Jest wesoły, ale czasem jeszcze płochliwy. Uwielbia głaskanie - bardzo głośno mruczy

Czy ktoś ma ochotę zapewnić mu ciepły kąt i trochę czułości?

Uploaded with ImageShack.us

Uploaded with ImageShack.us

Uploaded with ImageShack.us

Uploaded with ImageShack.us