Szaruś z Wólczańskiej – wielki, gruby, oswojony (chociaż mnie nie daje się głaskać, ale do koleżanki wprost się łasi ), wysterylizowany. Łazi za człowiekiem, wywala brzucho do miziania, nikogo się nie boi, nie ucieka przed psami. Wprowadził się na nasze podwórko już prawie rok temu, ale dopiero po odejściu za TM Malutkiego, 10-letniego „kocura alfa”, poczuł się panem na włościach i zaczął już bezkarnie atakować wysterylizowane kocice. Myślałam, że kastracja trochę go utemperuje, ale tak się nie stało. Jedną z kotek - Dixi, najbardziej „prześladowaną”, najpierw 3 razy ściągałam z drzewa przy pomocy straży pożarnej, a w końcu musiałam zamknąć w piwnicy, tak się bała „agresora”. Z kocurami Szaruś jest na dystans, mijają się, ale nie gonią. Gdyby nie atakowanie kotek, Szaruś mógłby u nas zostać, ale w tej sytuacji muszę poszukać mu innego lokum. Domek może być wychodzący, raczej bez innych kotów i agresywnych psów, bo ten łobuziak nie zechce przed nimi uciekać.
Wiem, ma małe szanse ale muszę próbować ze względu na kocicę –nie chcę na resztę życia zamknąć jej w piwnicy!
Kontakt –
jolantabuk@gmail.com tel. 603 47 87 95
