
A dziś, przechodząc koło stawu trafiłam na ślicznego, wystraszonego maluszka, który przeraźliwie się darł, jakby chciał wreszcie zwrócić na siebie czyjąś uwagę...
Od ludzi dowiedziałam się, że kociak ma brata (lub siostrę) buraska oraz mamuśkę. Nikt ich nie karmi, mama poluje po krzakach na co się da. Nie mają też schronienia - jedna pani w przeszłości zrobiła kartonową budkę dla kotów pod balkonami, za co sąsiedzi mało jej nie zlinczowali

Kociaka udało mi się złapać, teraz siedzi w klatce u mnie na balkonie i znowu się drze. Do mieszkania go nie wezmę, moje 2 kotki i Gucio-tymczasik są w trakcie leczenia. Gucio przyniósł paskudnego grzyba (paskudnego też dla ludzi). Koty zostały dziś po raz n-ty odrobaczone, ale sytuacja jest już jako tako opanowana...
Więc - mąż postawił ultimatum: kot przebywa tylko i wyłącznie na balkonie (w tym transporterze) i mam weekend na znalezienie mu DT albo DS;-( inaczej wróci nad ten stawik

W sumie nie dziwię się chłopu, po sajgonie który ostatnio przeszliśmy (i związanymi z tym wydatkami, na które musieliśmy na maxa się zadłużyć - ok. 400 zł). Aktualnie nasze kotki i Gucio-tymczasik tłuką się, gryzą, warczą i szczują nawzajem - a kiedyś w mieszkaniu była zgoda...

Kociak ma ok. 3 m-ce, długą miłą sierść i piękne okrągłe oczy.
Trzeba będzie zapolować także na małego buraska (o ile będę miała go gdzie umieścić) oraz mamusię - trza ją wysterylizować...
Jeśli dla kogoś to istotne, to zrobię i umieszczę fotkę malucha.
Bardzo proszę o pomoc, nie chciałabym, by wrócił na beznadzieję, zimno i pluchę na dwór...po okolicy lata mnóstwo psów, jak sobie pomyślę, że kiedyś mogę tego malucha znaleźć zagryzionego, to aż mnie ciarki przechodzą ....