Kolejny dramat - kilka miesięcy temu KTOŚ (specjalnie nie używam słowa "człowiek", bo z człowiekiem ten KTOŚ ma wspólny chyba tylko wygląd) wyrzucił z domu ciężarną kotkę. Kotką zaopiekowała się dobra dusza - pani Mirka, ale że sama ma w domu kilka kotów, które nie tolerują innych kotów, to nie mogła wziąć jej do swojego domu. Kicia zamieszkała w pobliżu miejsca pracy pani Mirki (w Wejherowie) i przychodzi codziennie na posiłek. Nie jest to jednak dobre, ani bezpieczne miejsce dla kota, który do tej pory żył w domu - kotka jest zbyt ufna i nie radzi sobie na wolności.



Kotka, która ma tymczasowe imię "Ruda", ma ok. 3 lat, jest zdrowa, kilka dni temu przeszła zabieg sterylizacji i jest do wzięcia od zaraz

Kotka jest zupełnie bezproblemowa, załatwia się do kuwety, jest bardzo spokojna, przyjacielska - gdy zaczyna się ją głaskać, od razu zaczyna mruczeć. Mógłby ją zaadoptować nawet ktoś, kto nie miał do tej pory kotów, bo kotka raczej nie sprawi kłopotów, nie będzie szaleć po mieszkaniu, raczej wylegiwać się na kolanach swego opiekuna
