

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
sroka7 pisze:No i kolejny problem...
Koleżanka (Aurelia) była dzisiaj przelotem u siostry, tak się składa że to na końcu mojej ulicy, tam gdzie w zeszłym roku łapałyśmy Vadera i jego rodzinkę (ona mi zgłosiła wtedy tą sprawę i adoptowała jednego z kociaków), a że na podwórku został bury kotek bardzo miziasty, ale dokarmiany przez mieszkańców (albo kocica-trudno orzec, wygląda na kotkę, ale mieszkańcy twierdza że to wykastrowany kocur którego ktoś wyrzucił i mieszka tam już rok) to Aurela chciała kotka obejrzeć pogłaskać dać jeść itp
Podczas głasków z buraskiem mówi, że najpierw poczuła straszny smród, a następnie poczuła tuż pod ręką tulącego się kota, tego:
Kot śmierdzący na kilometr z jakąś raną pod brodą - wygląda na starą, nie ma w tamtym miejscu sierści, niestety na zdjęciach tego nie widać - strzelone szybko telefonem. Kotek do tego mega miziasty, dał sobie nawet trochę zajrzeć pod bródkę. Kotek młody, może mieć ok 5 miesięcy.
Przydałoby się go złapać i podleczyć chociaż, ale ja nie mam jak tego zrobić, bo niedługo nawet będę musiała znaleźć nowy DT dla moich czarnuszków, bo się wyprowadzam do innego miasta i mam i tak problem znaleźć lokal dla siebie i 4 własnych kotów...Aurelia tym bardziej go nie zabierze, ma już 2 koty i 2 psy z czego jeden bardzo ciężko chory (ma zespół Cushinga i cukrzycę bardzo zaawansowaną).
Czy ktoś może pomóc kotkowi?