Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pt cze 22, 2012 14:58 Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Po pobieżnym przejrzeniu paru ogłoszeń stwierdzam, że wszyscy szukają dla swoich przybłęd domów niewychodzących.
A ja mam dom wychodzący (okolice Warszawy) i chciałabym się dokocić. Czy znajdzie się tu dla mnie jakaś propozycja?

Mam trzy koty, z czego jeden - Konradzik, młody, energiczny i zwariowany - niedawno stracił w wypadku swojego ukochanego towarzysza zabaw. I to właśnie jemu chciałabym przygarnąć nowego kota. Potrzebuję kociaka lub młodziaka (do 2 lat), w miarę możliwości (jeśli badany) bez FIV, FELV i tak dalej, którego interesowałaby przede wszystkim zabawa z innymi kotami. Takiego wiecie, co się wiecznie z innymi gania, przewala, "walczy", a potem się liżą nawzajem. No i zdecydowanie zależy mi na kocurku.

Mam do zaoferowania dom z ogrodem, na wsi, wokół łąki, pola, trochę domów jednorodzinnych. Ogrodzenie "nieszczelne", koty wychodzą poza teren posesji, bo mają gdzie pohasać po łąkach. Jest droga w pobliżu, niestety dość ruchliwa, ale obowiązuje na niej ograniczenie do 50 km/h, a poza tym z naszej posesji koty raczej tam nie docierają, bo nigdzie im tamtędy nie jest po drodze. Zresztą wypuszczamy zwykle nocami, kiedy ruchu prawie nie ma.
W domu są dzieci - dwoje rozumnych, szanujących i lubiących koty, oraz niemowlak, też do przyuczenia. W domu najczęściej ktoś jest - ja w domu pracuję, często po nocach, koty nie są zostawiane samopas.
Karmię suchym Royalem, mięsem i różnymi mokrymi karmami, lepszymi i gorszymi.

Kota mogłabym przygarnąć najwcześniej pod koniec lipca/na początku sierpnia (wcześniej moje koty być może będą musiały spędzić jakiś czas w hotelu, więc to kiepski moment na branie nowego).

Czy mam szansę tu znaleźć przyjaciela dla nas i naszego Konradzia? (tylko Konradzio szuka przyjaciela, bo dwa pozostałe moje koty są stare i zabawy oraz przyjaźnie międzykocie mają w nosie)

joanek

 
Posty: 25
Od: Czw lis 26, 2009 10:51

Post » Pt cze 22, 2012 15:01 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

joanek pisze:Konradzik, młody, energiczny i zwariowany - niedawno stracił w wypadku swojego ukochanego towarzysza zabaw... Jest droga w pobliżu, niestety dość ruchliwa, ale obowiązuje na niej ograniczenie do 50 km/h

a mimo to kot zginął....
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1193
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Piła

Post » Pt cze 22, 2012 15:03 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

A swoje koty wychodzące masz przebadane na FELV i FIV skoro takiego kota "potrzebujesz"? Edit: wychodzące to powinny być regularnie testowane w zasadzie...
W jakim "wypadku" zginął poprzedni towarzysz zabaw Twojego kota?

Dom wychodzący ma szanse, niektóre koty szukają takiego właśnie domu, pod warunkiem, że będzie to naprawdę bezpieczna okolica.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 22, 2012 15:17 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Tak, moje koty są przebadane.
Poprzedni towarzysz zginął pod kołami. Niestety okazuje się, że to się zdarza również w pozornie bezpiecznej okolicy. Straciliśmy czujność po latach spokoju i koty wychodziły przez całą dobę - no i niestety, pewnego dnia stało się najgorsze. Od tamtej pory jesteśmy ostrożniejsi i koty wychodzą już tylko nocami, ale niestety - wychodzić będą, nie zamkniemy ich teraz w domu po długich latach biegania na swobodzie. Nie oczekuję więc kazań na temat bezpieczeństwa oraz wywodów, dlaczego koty wychodzić nie powinny - doskonale wiem, dlaczego, jednak moje wychodzą i raczej się to nie zmieni. Proszę o odzew, jeśli komuś odpowiadają takie warunki, jakie mam.

joanek

 
Posty: 25
Od: Czw lis 26, 2009 10:51

Post » Pt cze 22, 2012 15:33 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Planujemy budowę domku na wsi. Bezpieczna okolica, daleko od szosy. Mimo to w planach jest duża, wysoka (3 metry), zadaszona (przykryta w części daszkiem, w części siatką) i szczelnie ogrodzona woliera dla kociarstwa. Urządzimy w niej fajny placyk zabaw dla siódemki naszych kotów. Dlaczego? Bo w okolicy mogą grasować lisy lub psy / kot może zwyczajnie się zagubić gdzieś w lesie / mimo odległości dojść do ruchliwej szosy i wpaść pod samochód / zjeść zatrutą mysz / wpaść we wnyki / spotkać zwyrodnialca, który zrobi krzywdę. Kota mojej przyjaciółki, mieszkającej niedaleko naszej działki, porwał wielki ptak i wypuścił wysoko nad lasem.

Szkoda, że nie miałam sił do sfocenia obrażeń kota, potrąconego niedawno przez jadący przed nami samochód. Wyglądał strasznie - zmiażdżona cała połowa pysia, wybite oko... Kot żył, kiedy go wkładałam do samochodu, w lecznicy był już martwy. Umieszczałabym taką fotografię w wątkach tego typu i podpisywała: "Kot domowy wychodzący". Może taki widok poruszyłby Twoje sumienie, wzbudził troskę o zwierzaka, za którego jesteś odpowiedzialna. Przeczytaj: viewtopic.php?f=1&t=129282&p=8731445&hilit=pingwinek#p8731445, viewtopic.php?f=1&t=129282&hilit=pingwinek&start=1620

I wypuszczasz zwykle nocami, bo uważasz, że tak bezpieczniej... Pozostawię to bez komentarza.

Zdecydowania zależy Ci na kocurku. Czy Twoje koty są wykastrowane? Czy je zaczipowałaś?

Wypuszczanie kota bez opieki świadczy o zwykłym braku odpowiedzialności i wręcz o lekkomyślności osoby, która tak postępuje. Wypuściłabyś samopas dwu-, trzyletnie dziecko? Poprzedni kot zginął Ci pod kołami samochodu i niczego Cię to nie nauczyło? Zresztą... Jeden zginął, będzie następny. A jeżeli i następnemu coś się stanie, to kotów i tak nie brakuje... Nie chcę Cię oceniać, ale tacy nieodpowiedzialni, nie wyciągający wniosków z rezultatów własnych zaniedbań, ludzie w ogóle nie powinni mieć zwierząt.
Ostatnio edytowano Pt cze 22, 2012 15:59 przez vega013, łącznie edytowano 1 raz

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt cze 22, 2012 15:59 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Nie chcę Cie oceniać,ale tacy nieodpowiedzialni........to właśnie jest ocena!Z tego co czytam, koty u tej pani/pana mają dobrze i niejeden żyjący pod blokiem, w piwnicy głodny kot z chęcią znalazłby się w takim domu.A wypadki i choroby zdarzają się wszystkim , nawet najbardziej pilnującym 2 czy 3 -letnie dziecko.Dotyczy to też zwierząt.Proszę żeby osoby takie jak vega013 nie rządziły się tym kto może mieć zwierzęta, bo pozbawią jakiegoś kota domu.

wilhelm170

 
Posty: 716
Od: Pt cze 08, 2012 19:32

Post » Pt cze 22, 2012 16:06 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

wilhelm170 pisze:Nie chcę Cie oceniać,ale tacy nieodpowiedzialni........to właśnie jest ocena!Z tego co czytam, koty u tej pani/pana mają dobrze i niejeden żyjący pod blokiem, w piwnicy głodny kot z chęcią znalazłby się w takim domu.A wypadki i choroby zdarzają się wszystkim , nawet najbardziej pilnującym 2 czy 3 -letnie dziecko.Dotyczy to też zwierząt.Proszę żeby osoby takie jak vega013 nie rządziły się tym kto może mieć zwierzęta, bo pozbawią jakiegoś kota domu.

A ja proszę, żebyś czytał ze zrozumieniem. Poza tym - każdy ma prawo napisać to, co myśli. Koty u tej pani/pana codziennie grają w rosyjską ruletkę. Przeżyją albo nie. Gdyby osobie, która założyła wątek, naprawdę zależało na życiu i zdrowiu jej własnych kotów, to mogłaby zrobić szczelne ogrodzenie lub wolierę, a nie upierać się przy błędnych decyzjach, które spowodowały tragiczny finał. Postępowanie osoby, o której piszemy, nazwałam po imieniu. Proszę więc powstrzymać się od uwag lub pisać je po dokładnym poznaniu problemów.

EOT

.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt cze 22, 2012 16:09 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Czy ja niewyraźnie piszę? Naprawdę nie będę się wdawać w pyskówki pod hasłem "a ja jestem idealna i moje koty mają pałac, a ty jesteś ZUA i twoje koty giną marnie". Cieszę się, że twoje koty mają pałac i niech im na zdrowie wyjdzie. Moje natomiast pałacu nie mają, nie są też dwuletnimi dziećmi, tylko dorosłymi stworzeniami, które mają określone potrzeby. Bywa, że muszą żyć w obliczu jakiegoś tam ryzyka, że coś im się złego przytrafi - na rzecz swobody, biegania, polowania i życia zgodnie ze swą naturą. Bywa, że muszą się tłoczyć w ileś tam w mieszkaniu w bloku - na rzecz bezpieczeństwa i nieustannej opieki. Bywa różnie.

Nakazu dawania mi kota nie ma, jeśli ktoś uważa, że nie powinnam dostać kota, no to mi go nie powierzy i tyle. Ja z tego powodu się nie potnę, ani swoich kotów nie zamknę w więzieniu, żeby tylko im się nic nie stało. Nie widzę przy tym żadnego powodu do prowadzenia przy tej okazji demagogicznej krucjaty i wypominania mi wszystkich nieszczęść świata, jakie się kotom przytrafiają. Uprzejmie proszę sobie darować. Jeśli ktoś ma dla swoich i przygarniętych kotów lepsze opcje oraz uważa, że wychodzenie na dwór to samo zło - nie musi koniecznie chyba do mnie rozmawiać, nie jestem aż tak atrakcyjnym rozmówcą.

joanek

 
Posty: 25
Od: Czw lis 26, 2009 10:51

Post » Pt cze 22, 2012 16:17 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

joanek pisze:Czy ja niewyraźnie piszę? Naprawdę nie będę się wdawać w pyskówki pod hasłem "a ja jestem idealna i moje koty mają pałac, a ty jesteś ZUA i twoje koty giną marnie". Cieszę się, że twoje koty mają pałac i niech im na zdrowie wyjdzie. Moje natomiast pałacu nie mają, nie są też dwuletnimi dziećmi, tylko dorosłymi stworzeniami, które mają określone potrzeby. Bywa, że muszą żyć w obliczu jakiegoś tam ryzyka, że coś im się złego przytrafi - na rzecz swobody, biegania, polowania i życia zgodnie ze swą naturą. Bywa, że muszą się tłoczyć w ileś tam w mieszkaniu w bloku - na rzecz bezpieczeństwa i nieustannej opieki. Bywa różnie.

Nakazu dawania mi kota nie ma, jeśli ktoś uważa, że nie powinnam dostać kota, no to mi go nie powierzy i tyle. Ja z tego powodu się nie potnę, ani swoich kotów nie zamknę w więzieniu, żeby tylko im się nic nie stało. Nie widzę przy tym żadnego powodu do prowadzenia przy tej okazji demagogicznej krucjaty i wypominania mi wszystkich nieszczęść świata, jakie się kotom przytrafiają. Uprzejmie proszę sobie darować. Jeśli ktoś ma dla swoich i przygarniętych kotów lepsze opcje oraz uważa, że wychodzenie na dwór to samo zło - nie musi koniecznie chyba do mnie rozmawiać, nie jestem aż tak atrakcyjnym rozmówcą.


Dobrze, mogę z Tobą nie rozmawiać. Spowodowałaś nieszczęście i zamiast wyciągnąć z niego wnioski, szukasz następnej ofiary. Naprawdę uważasz, że jest to konstruktywne i odpowiedzialne? Hmmm...

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt cze 22, 2012 16:25 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

vega013 pisze:
joanek pisze:Czy ja niewyraźnie piszę? Naprawdę nie będę się wdawać w pyskówki pod hasłem "a ja jestem idealna i moje koty mają pałac, a ty jesteś ZUA i twoje koty giną marnie". Cieszę się, że twoje koty mają pałac i niech im na zdrowie wyjdzie. Moje natomiast pałacu nie mają, nie są też dwuletnimi dziećmi, tylko dorosłymi stworzeniami, które mają określone potrzeby. Bywa, że muszą żyć w obliczu jakiegoś tam ryzyka, że coś im się złego przytrafi - na rzecz swobody, biegania, polowania i życia zgodnie ze swą naturą. Bywa, że muszą się tłoczyć w ileś tam w mieszkaniu w bloku - na rzecz bezpieczeństwa i nieustannej opieki. Bywa różnie.

Nakazu dawania mi kota nie ma, jeśli ktoś uważa, że nie powinnam dostać kota, no to mi go nie powierzy i tyle. Ja z tego powodu się nie potnę, ani swoich kotów nie zamknę w więzieniu, żeby tylko im się nic nie stało. Nie widzę przy tym żadnego powodu do prowadzenia przy tej okazji demagogicznej krucjaty i wypominania mi wszystkich nieszczęść świata, jakie się kotom przytrafiają. Uprzejmie proszę sobie darować. Jeśli ktoś ma dla swoich i przygarniętych kotów lepsze opcje oraz uważa, że wychodzenie na dwór to samo zło - nie musi koniecznie chyba do mnie rozmawiać, nie jestem aż tak atrakcyjnym rozmówcą.


Dobrze, mogę z Tobą nie rozmawiać. Spowodowałaś nieszczęście i zamiast wyciągnąć z niego wnioski, szukasz następnej ofiary. Naprawdę uważasz, że jest to konstruktywne i odpowiedzialne? Hmmm...

Ja od razu na wstępie nie będę rozmawiać :mrgreen: Ton tej osoby zdecydowanie nie zachęca do pogawędek. Nie sądzę, aby ktokolwiek tutaj oddał kota na wychodzącego w pobliżu ruchliwej drogi.
PS. rozmawia się Z KIMŚ, nie DO KOGOŚ ;)
edit: Vega, masz w domu jakieś przybłędy???
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 22, 2012 16:33 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Zgadzam się z vega013

Jestem jedną z wielu na miau osób, która ratuje ofiary ludzkiej bezmyślności, tzw. ''koty wychodzące''.
Niektórych uratować się nie da, ściągam wtedy jeszcze ciepłe ciałko z asfaltu, z pobocza, w obróżkach często. I nikt poza mną za takim kotem nie zapłacze. Widać łatwo znaleźć zastępstwo.
Najszczęśliwszą nie będę już nigdy, ale dajcie im dom:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=163179

najszczesliwsza

 
Posty: 3004
Od: Nie mar 04, 2012 23:43
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pt cze 22, 2012 16:35 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Zofia&Sasza pisze:
vega013 pisze:
joanek pisze:Czy ja niewyraźnie piszę? Naprawdę nie będę się wdawać w pyskówki pod hasłem "a ja jestem idealna i moje koty mają pałac, a ty jesteś ZUA i twoje koty giną marnie". Cieszę się, że twoje koty mają pałac i niech im na zdrowie wyjdzie. Moje natomiast pałacu nie mają, nie są też dwuletnimi dziećmi, tylko dorosłymi stworzeniami, które mają określone potrzeby. Bywa, że muszą żyć w obliczu jakiegoś tam ryzyka, że coś im się złego przytrafi - na rzecz swobody, biegania, polowania i życia zgodnie ze swą naturą. Bywa, że muszą się tłoczyć w ileś tam w mieszkaniu w bloku - na rzecz bezpieczeństwa i nieustannej opieki. Bywa różnie.

Nakazu dawania mi kota nie ma, jeśli ktoś uważa, że nie powinnam dostać kota, no to mi go nie powierzy i tyle. Ja z tego powodu się nie potnę, ani swoich kotów nie zamknę w więzieniu, żeby tylko im się nic nie stało. Nie widzę przy tym żadnego powodu do prowadzenia przy tej okazji demagogicznej krucjaty i wypominania mi wszystkich nieszczęść świata, jakie się kotom przytrafiają. Uprzejmie proszę sobie darować. Jeśli ktoś ma dla swoich i przygarniętych kotów lepsze opcje oraz uważa, że wychodzenie na dwór to samo zło - nie musi koniecznie chyba do mnie rozmawiać, nie jestem aż tak atrakcyjnym rozmówcą.


Dobrze, mogę z Tobą nie rozmawiać. Spowodowałaś nieszczęście i zamiast wyciągnąć z niego wnioski, szukasz następnej ofiary. Naprawdę uważasz, że jest to konstruktywne i odpowiedzialne? Hmmm...

Ja od razu na wstępie nie będę rozmawiać :mrgreen: Ton tej osoby zdecydowanie nie zachęca do pogawędek. Nie sądzę, aby ktokolwiek tutaj oddał kota na wychodzącego w pobliżu ruchliwej drogi.
PS. rozmawia się Z KIMŚ, nie DO KOGOŚ ;)
edit: Vega, masz w domu jakieś przybłędy???

Chwila, bo nie łapię. "Przybłędy"? Uczciwie rzecz biorąc, wszystkie moje koty są wzięte z jakichś nieszczęść, każde ma swoją historię. Ale to członkowie rodziny, a nie "przybłędy".

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt cze 22, 2012 16:37 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

joanek pisze:Po pobieżnym przejrzeniu paru ogłoszeń stwierdzam, że wszyscy szukają dla swoich przybłęd domów niewychodzących.
A ja mam dom wychodzący (okolice Warszawy) i chciałabym się dokocić. Czy znajdzie się tu dla mnie jakaś propozycja?

Mam trzy koty, z czego jeden - Konradzik, młody, energiczny i zwariowany - niedawno stracił w wypadku swojego ukochanego towarzysza zabaw. I to właśnie jemu chciałabym przygarnąć nowego kota. Potrzebuję kociaka lub młodziaka (do 2 lat), w miarę możliwości (jeśli badany) bez FIV, FELV i tak dalej, którego interesowałaby przede wszystkim zabawa z innymi kotami. Takiego wiecie, co się wiecznie z innymi gania, przewala, "walczy", a potem się liżą nawzajem. No i zdecydowanie zależy mi na kocurku.

Mam do zaoferowania dom z ogrodem, na wsi, wokół łąki, pola, trochę domów jednorodzinnych. Ogrodzenie "nieszczelne", koty wychodzą poza teren posesji, bo mają gdzie pohasać po łąkach. Jest droga w pobliżu, niestety dość ruchliwa, ale obowiązuje na niej ograniczenie do 50 km/h, a poza tym z naszej posesji koty raczej tam nie docierają, bo nigdzie im tamtędy nie jest po drodze. Zresztą wypuszczamy zwykle nocami, kiedy ruchu prawie nie ma.
W domu są dzieci - dwoje rozumnych, szanujących i lubiących koty, oraz niemowlak, też do przyuczenia. W domu najczęściej ktoś jest - ja w domu pracuję, często po nocach, koty nie są zostawiane samopas.
Karmię suchym Royalem, mięsem i różnymi mokrymi karmami, lepszymi i gorszymi.

Kota mogłabym przygarnąć najwcześniej pod koniec lipca/na początku sierpnia (wcześniej moje koty być może będą musiały spędzić jakiś czas w hotelu, więc to kiepski moment na branie nowego).

Czy mam szansę tu znaleźć przyjaciela dla nas i naszego Konradzia? (tylko Konradzio szuka przyjaciela, bo dwa pozostałe moje koty są stare i zabawy oraz przyjaźnie międzykocie mają w nosie)

Najlepszym rozwiązaniem byłoby wyprowadzanie kotów na smyczy lub wybudowanie woliery.Co do ograniczenia prędkości ,obrażenia przy spotkaniu kota z samochodem i tak są,czy samochód jedzie wolno czy szybko.Czy Twoje koty są wysterylizowane? Po za tym podczas tych spacerów samopas mogą napotkać na swijej drodze wiele innych zagrożen np.psy,ludzie .
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt cze 22, 2012 16:37 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

najszczesliwsza pisze:Zgadzam się z vega013

Jestem jedną z wielu na miau osób, która ratuje ofiary ludzkiej bezmyślności, tzw. ''koty wychodzące''.
Niektórych uratować się nie da, ściągam wtedy jeszcze ciepłe ciałko z asfaltu, z pobocza, w obróżkach często. I nikt poza mną za takim kotem nie zapłacze. Widać łatwo znaleźć zastępstwo.

Właśnie na tym polega problem... Dlaczego ludzie są tak bezmyślni, tak pozbawieni empatii i współczucia?

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt cze 22, 2012 16:38 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

vega013 pisze:
Zofia&Sasza pisze:
vega013 pisze:
joanek pisze:Czy ja niewyraźnie piszę? Naprawdę nie będę się wdawać w pyskówki pod hasłem "a ja jestem idealna i moje koty mają pałac, a ty jesteś ZUA i twoje koty giną marnie". Cieszę się, że twoje koty mają pałac i niech im na zdrowie wyjdzie. Moje natomiast pałacu nie mają, nie są też dwuletnimi dziećmi, tylko dorosłymi stworzeniami, które mają określone potrzeby. Bywa, że muszą żyć w obliczu jakiegoś tam ryzyka, że coś im się złego przytrafi - na rzecz swobody, biegania, polowania i życia zgodnie ze swą naturą. Bywa, że muszą się tłoczyć w ileś tam w mieszkaniu w bloku - na rzecz bezpieczeństwa i nieustannej opieki. Bywa różnie.

Nakazu dawania mi kota nie ma, jeśli ktoś uważa, że nie powinnam dostać kota, no to mi go nie powierzy i tyle. Ja z tego powodu się nie potnę, ani swoich kotów nie zamknę w więzieniu, żeby tylko im się nic nie stało. Nie widzę przy tym żadnego powodu do prowadzenia przy tej okazji demagogicznej krucjaty i wypominania mi wszystkich nieszczęść świata, jakie się kotom przytrafiają. Uprzejmie proszę sobie darować. Jeśli ktoś ma dla swoich i przygarniętych kotów lepsze opcje oraz uważa, że wychodzenie na dwór to samo zło - nie musi koniecznie chyba do mnie rozmawiać, nie jestem aż tak atrakcyjnym rozmówcą.


Dobrze, mogę z Tobą nie rozmawiać. Spowodowałaś nieszczęście i zamiast wyciągnąć z niego wnioski, szukasz następnej ofiary. Naprawdę uważasz, że jest to konstruktywne i odpowiedzialne? Hmmm...

Ja od razu na wstępie nie będę rozmawiać :mrgreen: Ton tej osoby zdecydowanie nie zachęca do pogawędek. Nie sądzę, aby ktokolwiek tutaj oddał kota na wychodzącego w pobliżu ruchliwej drogi.
PS. rozmawia się Z KIMŚ, nie DO KOGOŚ ;)
edit: Vega, masz w domu jakieś przybłędy???

Chwila, bo nie łapię. "Przybłędy"? Uczciwie rzecz biorąc, wszystkie moje koty są wzięte z jakichś nieszczęść, każde ma swoją historię. Ale to członkowie rodziny, a nie "przybłędy".

No ja w kontekście tego, ze "wszyscy szukają dla swoich przybłęd domów niewychodzących" U mnie tez przybłęd zero, same koty :mrgreen:
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 16 gości