Moja Bunia od początku była dość wątła, po urodzeniu pewnie nie dbali o nią, jak do mnie trafiła miała ok 7 tygodni i była paskudna

dawno nie widziałam tak brzydkiego kota.. duuuża główka i uszy.. zapadnięte boczki, żeberka widać było. Z jej rodzeństwa przeżyła tylko czwórka. Wyrosła na urwisa i amatora samochodów , lubiła nimi jeździć. Niestety w marcu zatruła się, prawdopodobnie skrzydłokwiatem którego dostaliśmy od sąsiadki na przechowanie, i chociaż kwiat stał wysoko to musiała się do niego dobrać. Chwast wylądował w koszu a Bunia u lekarza. Potem było leczenie, antybiotyki, kroplówki itp. Wyszła z tego ładnie, ale najwidoczniej uszkodzenie wątroby było zbyt duże i odeszła. Nagle..

dom jest strasznie pusty. Zresztą Ci którzy mają koty wiedzą jak to jest. raz kot jest na kanapie, potem na parapecie, potem w wannie a potem wisi na żyrandolu albo lata za muchą.
Postanowiliśmy z mężem że zaopiekujemy się innym maluchem, tym razem chłopczykiem.. a szukamy rudego dlatego że Nasza była biało grafitowa.. Chcemy żeby był inny..
http://imageshack.us/photo/my-images/29/e834571cc8.jpg/