Gucio jest uroczym,t rochę nieśmiałym kotkiem. Trafił do mnie jako maleńkie kociątko latem 2009 roku, razem ze swoim bratem. Braciszek od początku był odważniejszy i bardziej miziasty, ale Gucio też szybko nabrał zaufania i okazał się wielkim pieszczochem. Oba kotki rozrabiały i rosły, braciszek wcześniej znalazł dom, Gucio został sam i wtedy zaprzyjaźnił się z dorosłym kocurem, wielkim czarnym Maksiem, który początkowo syczał na maluchy. Ale w adopcjach rzadko możemy respektować kocie przyjaźnie - zjawił się chętny domek i Gucio powędrował "na swoje", aby zostać ulubieńcem starszej pani. Pani kochała Gucia całym sercem i często mi za niego dziękowała. Niestety, los jest okrutny - kilka miesięcy temu Pani zmarła. Syn, zgodnie z obietnicą złożoną przy adopcji, przygarnął kocurka do siebie i tu zaczął się dramat Gucia, bo własne kocice nowego pana nie zaakceptowały kocurka. Gucio jest przez nie prześladowany, boi się, ciągle siedzi pod szafkę w łazience. Nie pomógł Calm, Feliway, krople Bacha. Z wielkim żalem pan postanowił szukać Guciowi nowego domu. Gucio ma niecałe 3 latka, jest wykastrowany, załatwia się do kuwetki, bardzo potrzebuje spokojnego domu, w którym koty by go lubiły.
Na zdjęciach Gucio - od małego kociaka, z braciszkiem, z Maksiem - i w obecnym domu.
