Kotki przebywały w tragicznych warunkach na ogromnej, brudnej i cuchnącej bazie samochodowej, przeganiane, niedożywione, brudne i zastraszone.
Szara kotka Mizia była chora, podobno ktoś podawał jej leki i jeszcze niedoleczona trafiła do iwoo1.
Czarna kotunia Mamba to nic więcej, jak kupka nieszczęścia. Nie dość, że również była chora na katar koci, to jeszcze dostała się zimą pod maskę samochodu, gdzie została mocno poturbowana. Dziwne, że to w ogóle przeżyła. Ma złamaną lewą przednią łapkę w trzech miejscach i urwany ogonek. Kiedy ją przywieziono do iwoo1, z łapką już nic nie dało się zrobić - kości już się krzywo zrosły a ogonek był w tragicznym stanie, ponieważ kikut już zaczął gnić. W dodatku podczas sterylizacji okazało się, że była w ciąży. Ogonek został całkowicie amputowany, z łapką niestety nic nie można zrobić. Chodzi więc na trzech łapkach, tylko lekko podpierając się tą chorą, bardzo zniekształconą czwartą łapką. Biedaczka i taka kruszynka, po sterylizacji zważono ją - niecałe dwa kilogramy.
Na domiar wszystkiego testy wyszły FeLV+ u obu kotek.
Chociaż niewielka jest szansa, że drugie testy dadzą negatywny wynik, trzeba to sprawdzić za kilka tygodni. Iwoo1 ma już dla nich interferon ludzki i w przypadku ponownych wyników dodatnich rozpocznie kurację wzmacniającą odporność.
Obydwie koteńki są już wysterylizowane, Mizia ma zrobioną morfologię z bardzo dobrymi wynikami. Już się przyzwyczaiły do nowego miejsca, dostają dobrze i dużo jeść, są takie szczęśliwe i spokojne, pomału stres im przechodzi. Może jakimś cudem okaże się, że jednak wynik pierwszych testów nie potwierdzi się - oby. Iwoo1 tak bardzo chciałaby, aby mogły bawić się z innymi jej kotkami do czasu znalezienia im DS, aby były zdrowe.
Mamba
Mizia




Ja też myśle ze moje białaczkowe będą żyły dlugo , jak się dowiedziałam to w pierwszej chwili szok wet mówi eutanazja a ja nie że poczytam .Myślałam ze jak miałam w domu tyle razy kk raz pp to już wszystko za mną a tu masz .Teraz mam innego weta i ten u jednej stwierdził białaczkę i tak poleciało na 14 kotów miałam 6 z białaczką wet się pytał czy tamten u którego kiedyś leczyłam koty nie robił testów ja mówię nie .Tamta wet tylko ode mnie ciągła kasę leczyła mi nie raz bardzo chore koty , choroba nawracała itd , leczyła z pp a nigdy o teście nie powieziała i nie dawała mi żadnych zniżek .Wet wetowi nie równy myśle ze teraz mam dobrego weta choć wydaje mi się że na białaczce aż tak się nie zna .Też przetestowałam wszystkie koty i zdrowe dwa razy zaszczepiłam ludzie na miau mi dużo pomogli są kochani .A w moim mieście nie ma nikogo kto jest za kotami mają nieraz po jednym kocie ale chorego na ulicy zostawią nie obchodzi ich to bo oni już mają .A tak nie można kto ma tym chorym pomóc , nie ma nikogo w mieście co karmi koty tylko ja a szkoda bo przydał by mi się ktoś nawet nie raz troche pogadać .Nic każdy goni za kasą i tyle .Fajnie że jesteś jesteś wielka za to co robisz super 
