Zostałam poproszona o założenie wątku na miau, no i oto jestem...
Szkoda tylko, że zarejestrowałam się w takich, a nie innych okolicznościach

Chciałabym Wam opowiedzieć historię Tiny... przebywającej w woj. lubelskim (w razie naszych możliwości możliwy transport) i będącą chyba największym pechowcem w życiu...
Tina to ofiara ludzkiej bezmyślności, nieodpowiedzialności i bestialstwa. Wraz z mamą i rodzeństwem została porzucona. Dlaczego? Dlatego, że się urodziła. Nie miała prawa żyć. Nie wiemy kiedy właściciele się pozbyli problemu - czy wtedy, gdy spostrzegli się, że kotka jest w ciąży? czy dopiero gdy kocięta pojawiły się na świecie? Wiemy jedno - właściciele bali się odpowiedzialności, nie chcieli mieć problemu, więc się go pozbyli. Szkoda tylko, że kosztem żywych stworzeń. A przecież wystarczyło dopilnować kotkę bądź ją wysterylizować... Wtedy nie byłoby tej historii, wtedy Tina nie walczyłaby o życie, a tak wiele istot by nie cierpiało... Bądź co bądź stało się - kocia mama zasiliła krąg bezdomnych stworzeń. Była głodna i zziębnięta, a do tego miała czworo dzieci do wykarmienia. Walczyła o życie - swoje i kociąt. Była dzielną, niezwykle opiekuńczą mamą. Robiła wszystko, co w swojej mocy, by zapewnić swoim podopiecznym wszystko, czego potrzebują. Nagle stało się nieszczęście - została potrącona przez samochód. Zginęła na miejscu, tym samym osierocając czworo malutkich kocich żyć. Szczęście w nieszczęściu, że maluchy były już na tyle samodzielne, iż idąc za instynktem, dotarły do Dobrej Duszy na działkę, na której jest "stołówka" kotów bezdomnych. Dzięki temu mogły liczyć na dobre słowo, jedzenie oraz szansę na lepsze życie. I dwóm się udało - szybko znalazły nowe domy, lecz niestety pozostała dwójka nie miała tyle szczęścia: jeden nie przeżył, a na działce z miotu została tylko Tina. Jak przystało na kota dzikiego, jest nieufna, bojąca się człowieka i stroniąca od kontaktów z nim. Tina długo się błąkała, jest wychudzona, zziębnięta i wystraszona światem... W dodatku była chora na kk: tak osłabiony i wymarznięty organizm wciąż walczył, a każdy oddech był na wagę złota. Antybiotyki, krople do oczu, leki, ułatwiające jej oddychać oraz ciągła kontrola stanu jej zdrowia były na porządku dziennym. Dzięki profesjonalnej opiece Tina powoli odzyskuje siły i kk jest już wyleczony. Niestety sytuacja DT jest powodem tego, że Tina lada dzień straci swój azyl...
Kontakt:
tel. 664 500 434
e-mail babakawa@wp.pl
Kochani, Tina jest pod opieką Osoby, która ma własne psy i koty, a do tego sporo zwierząt na DT... kompletnie Ją nie stać na NIC! nic więc dziwnego, że kotka straci DT... z tego, co się dzisiaj dowiedziałam to już w przyszłym tygodniu

Ja DT dać kotce nie mogę, sama mam aktualnie 3 własne kocie znajdki, dodatkowo kilka przychodzi do mnie na stołówkę...
Teraz zdjęcia naszej kici:


Więcej informacji na temat kotki na dogo: http://www.dogomania.pl/threads/224300- ... si%C4%99...