Dunię poznałam wczoraj.Została przyniesiona z działek, gdzie pędziła żywot kota bezdomnego, narażonego na niebezpieczeństwo.Tak się bowiem złożyło, że z grupy trzech kotów obecnych w jednym miejscu jeszcze w weekend, tylko ona przeżyła.Na szczęście dała się złapać, bo czasu już nie było, kotka bowiem była już w wysokiej ciąży. Udało się ją wysterylizować aborcyjnie ( no, cóż

), urodziłaby czwórkę kociąt. To prawdopodobnie jej pierwszy ( i ostatni) miot, jest młodziutka, nie ma chyba jeszcze roku. Nie jest dzika, chyba mieszkała w domu, ludzi bowiem kocha i każdemu daje się głaskać, jest przemiła, grzeczna, kochana.Z jakiegoś powodu nie znosi innych kotów, reaguje na nie histerycznie.Wierzcie mi, ale takiego wrzasku jeszcze nie słyszałam, jak wtedy, kiedy zobaczyła Bombaja.Biedne kocisko aż się podkuliło

Nic jej nie robił, spokojnie szedł po podłodze, a ona była w klatce "na pierwszym piętrze". Zasłoniłam częściowo klatkę kocem, nie chcę, aby się tak stresowała.Tak jak pisałam, Dunia jest po sterylce, ma testy FeLV/FIV ujemne. Na razie nic więcej nie było robione, ale zostanie odrobaczona i zaszczepiona, wszystko tak, jak trzeba.No i trzeba będzie poszukać domu, gdzie będzie kocią jedynaczką.Mam nadzieję, że taki się znajdzie. Jest naprawdę śliczna.Takie połączenie buraski z tri.Mnie kojarzy się z jesienią, z pięknymi pastelowymi kolorami.Zdjęcia mam takie sprzed sterylki, w dodatku w klatce, ale i tak oddają chyba jej urodę.Nie jest duża, przed sterylką ważyła 3,650.Wygląda na zadbaną, nie ma świerzbu, ani zainfekowanych oczek.Sierść w dobrym stanie, czysta, naprawdę może już szukać domku.

Podoba się?