Marszałek imie dumne zawdzięcza patronowi ulicy na którego go znalazłam. Na Piłsudskiego. Ale że imię to takie do którego dorosnąć musi - dostał przydomek Remik

Mały miał kk, bogate życie wewnętrzne i zewnętrzne. A po za tym ok. Przez miesiąc uporaliśmy się z tymże. Jeszcze chwila i będzie szczepiony i może szukać domu!!!
I to już trzeba bo inaczej będzie za późno i nie będę go w stanie oddać - lub nikt nie będzie go chciał.
Planuję wywiesić plakaty - ale obawiam się, że będzie problem. Miałam już chętnych - ale ... umowa adopcyjna????, wizyty przed i po????, zabezpieczone okna???? - trzask!!! Gdyby to był stary aparat - jak nic usłyszłabym trzas słuchawki.
Tutaj inaczej sie podchodzi do kotów. To "tylko" zwierzęta. Z moich osiedlowych obserwacji - balkon zabezpieczony ma nasz wet i my.
U mnie na stanie "geriatria" 3 starsze koty - z których dwa tłuką małego a trzeci dręczy niedelikatnymi zabawami. I duży pies, który próbuje małego chronić. A Marszałek to żywioł, który chce być wszędzie i z każdym sie zaprzyjaźnić. A jak już sie wyszaleje to najchetniej włazi na człowieka - włącza motorek i zasypia mrucząc.
Tak mi sie marzy, że jak go tylko zaszczepie znajdzie dobry domek. W powodzi kociat tegorocznych, podrostków, kotów starszych i najstarszych - jemu też musi się udać.
To fotki z pierwszych dni...
Taki jestem piękny