

Maleńki(6-7tygodni)kochany,ufny,jeszcze mało zaradny,mruczący i w ogóle przekochany,któregoś dnia został wręczony przez pewną babcie wnusiowi.Wnusio zabrał na podwórko i "jeździł" kocinką jak autkiem,potem próbował karmić piaskiem.Jedna z sąsiadek obserwujących tę specyficzną formę zabawy

Jest po wizycie kontrolnej,nic poważnego nie zdążyło(na szczęście)się stać.Maluch jest odrobaczony,odpchlony,wcina jak odkurzacz,próbuje bawić się ze starszymi kociętami,ale nie nadąża za nim,jeszcze mu się na zakrętach łapki plączą,nawet patrzeć za nimi jeszcze nie nadąża.
Taka słodka dzidzia z niego i bez domu...
Do pokochania od zaraz...