Wcześniej ganialiśmy sobie po działkach, fajnie było! Były robaczki, które można było próbować łapać, była trawka do chowania się w niej i skakania bratu czy siostrze na plecy. No i mama była... Mama była najfajniejsza. Ale któregoś razu mama poszła i nie wracała straaasznie długo, tak nam się przynajmniej wydawało. Później przyszła Pani co dokarmiała mamę i nas i powiedziała, że mamy już nie ma i nie będzie

Zabrała nas i powiedziała, że jedziemy tam, gdzie nam pomogą. Pokazała nas takiemu Dużemu w niebieskim. Powiedział, że mamy koci katar. On też nie zrozumiał, że my za mamą tak tęsknimy, że nam cieknie z oczu i nosa! Później nam takiego białego gluta dał do oka i wpakował do takiego pudełka z kratek. Bardzo ciasnego pudełka. Nie było już trawki, nie było robaczków, za to obok były psy i one bardzo na nas szczekały

W końcu po strasznie długim czasie przyszła Duża, która nas dokarmiała i powiedziała, że jesteśmy już zdrowi, ale ona nie może nas zabrać. No jak to nie może?!? Najpierw nas przyniosła do tego strasznego miejsca, a teraz mówi, że nas nie zabierze? Dała jakieś takie szeleszczące papierki Dużemu w niebieskim i poszła. A Duży powiedział, że SZEF chce, żebyśmy jak najszybciej zwolnili pudełko. No ale jak? Przecież Duża powiedziała, że nas nie weźmie to gdzie my mamy pójść? Do tych strasznych psów? Duży powiedział, że jak nikt nas nie weźmie to trafimy do schroniska. Miał przy tym taką dziwną minę. Dorosły kot z pudełka obok powiedział nam, że jesteśmy 'nieszczepieni' i tam umrzemy! Dlaczego mamy umierać?!? Gdzie jest mama, ona nam na pewno pomoże! MAMO!!!
Wczoraj przyszła inna Duża, taka trochę mniejsza, ale i tak większa od nas. Dziwnie pachniała, tak trochę psem a trochę kotami. Dziwna jakaś. Otworzyła pudełko i nas łapała! Przecież tak nie wolno, my się chowamy przed psami a jak ona nas wyjmie to one nas zobaczą i znowu będą szczekać! Okazało się, że nie była taka strasznie zła. Dała nam jeść, jakieś takie lepsze było, bardziej nam smakowało. I powiedziała, że spróbuje nam pomóc.
Wróciła dzisiaj. Powiedziała, że nikt nas nie chciał to ona nas weźmie. Kazała nam też za bardzo nie fruwać, bo że coś z okiem ma i jak będziemy ganiać to nam się będzie kurzyć w futerek i będzie miała takie oko jak my mieliśmy. No głupia jakaś, ile razy można tłumaczyć, ze to za mamą płakaliśmy!
No ale nas wzięła. Strasznie się baliśmy jak nas niosła do siebie. Tyle hałasów po drodze i obce zapachy, nawet pies był! Ale ten chociaż nie szczekał. Powiedziała, że poszuka nam domków, ale najpierw musimy poczekać aż będzie mogła nas zaszczepić. No to czekamy. Zdziwiłby się ten co myśli, że my o tak sobie siądziemy i będziemy czekać. W końcu nie jesteśmy w pudełku z kratkami to przecież musimy pobiegać, poskakać, prawda?
To biegamy, skaczemy, jest prawie tak fajnie jak było z mamą... Duża się z nas śmieje, że ktoś nam motorki w tyłki powkręcał. Czy ona nie rozumie, że musimy teraz nadrobić ten czas kiedy siedzieliśmy w pudełku? No i nie pozwala nam spać na tym takim wysokim i miękkim. Mówi, że póki jesteśmy tacy mali, to ona nam niechcący może zrobić krzywdę w nocy. A my wcale mali nie jesteśmy! No, może nasza siostra trochę jest, ale nie aż tak! My włazimy, Duża nas zdejmuje i tak w kółko, ale śmiesznie jest i tak! Jeść nam dała, takie smaczniejsze było niż to co dostawaliśmy w pudełku.
W ogóle to fajne z nas dzieciaki. Jest nas trzech chłopaków i ta nasza siostra. Wszyscy jesteśmy czarni, tylko jeden z nas ma biały czubek ogonka. Duża się śmieje, że maczał go w mleku to mu się taki zrobił. On z resztą jest z nas największy i ma najdłuższą sierść. Duża mówi, że może jak podrośnie to będzie taki pół-długowłosy. Zobaczymy, trzeba jeszcze trochę poczekać.
Ale najpierw to fajnie by było, jakby ktoś nas zechciał



Powiedziała, że porobi nam zdjęcia, ale teraz nie ma czym. Nie wiemy co to te zdjęcia, ale nam wytłumaczyła, że to takie coś, co pokaże innym jacy jesteśmy śliczni! No pewnie, że jesteśmy! Domki, gdzie na nas czekacie?