Ok 13 jak wracałam do domu kociak straszliwie dyszał a bachory bawiły się nim w najlepsze-dosłownie z rak do rąk a dzieci sporo było.
Malucha udało się odebrać.
Był niesamowicie zmęczony, nie miał już zupełnie sił i przeraźliwie dyszał. Bałam się, że nie dojedziemy do domu.
Na dzień dobry dostał kroplówkę i witaminy.
Obecnie maluch odsypia. Budzi się tylko na chwilkę żeby zjeść i znów w sekundzie zasypia. Do jedzenia nie wstaje-je na leżąco.
Bardzo pilnie maluszek potrzebuje domku. U mnie są dwa koty z białaczką, nie mam możliwości izolowania malucha.
Raz boje się o niego a dwa o moje koty.
To jest kociak z przysłowiowego kurnika, tak więc może mieć dosłownie wszystko.
W poniedziałek idziemy na przegląd generalny i odrobaczenie.
Dzisiaj maluch nie nadawał się do niczego i zdecydowaliśmy, że nie będziemy go męczyli dodatkowymi zabiegami.
Kicio jak w końcu dotarliśmy do domu-dyszał jeszcze przez jakiś czas

Troszkę zjadł i od razu zasnął



Do jedzenia nawet nie ma siły wstać

Je na leżąco a potem od razu zasypia







Teraz znów się przebudził i dziubdzia sobie