Kotka w życiu nie miała łatwo. Wolontariusze Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego (PKDT) znaleźli ją na ulicy, zabiedzoną, wygłodzoną, zarobaczoną.
Została zabrana do kliniki, gdzie ją odrobaczono, zaszczepiono i wysterylizowano. Przeszła też wszystkie niezbędne badania, testy Fiv/Felv (negatywne).
Po wyjściu z kliniki kicia trafiła do Kociego Hoteliku, gdzie nie mogła odnaleźć się wśród innych kotów.
Któregoś dnia ktoś zdecydował się zaadoptować Zoi. Niestety koteczka źle trafiła. Nowi opiekunowie uznali ją za agresywną i nerwową i po dwóch dniach oddali do sklepu zoologicznego

Dzięki dobremu sercu właściciela sklepu, kicia trafiła znów do Kociego Hotelu.
W związku z tym, że miałam możliwość zaopiekowania się jakąś kocią biedą przez okres około trzech miesięcy, postanowiłam zgłosić się do fundacji. W krótkim czasie przyjechała do mnie Zoi.

Kiedy ją zobaczyłam, od razu wiedziałam, że nie jest to kot agresywny. Zoi usiadła sobie skulona w kąciku i obserwowała każdy mój ruch ze strachem w oczach.
Pierwsze dwa tygodnie wymagały ode mnie dużo cierpliwości, bo kicia świeżo po złych przejściach nie wiedziała, czy nie zostanie znów skrzywdzona.
Przy każdym dotyku kuliła się bardziej i pomiaukiwała strachliwie. W nocy płakała przy oknie i płoszyła się, gdy tylko się poruszyłam.
Musiałam poświęcić sporo czasu na głaskanie i przekonywanie jej, że już nie stanie jej się krzywda.
Moje starania się opłaciły. Z czasem zaczęłam zauważać postępy w zachowaniu kotki.
Mruczenie przy głaskaniu, ugniatanie łapkami powietrza, a w końcu nawet przewracanie się na plecki dawały mi wielką satysfakcję.

Teraz Zoi jest już towarzyską kotką, która co rano czeka przy łóżku aż wstanę żeby móc się przywitać pomrukiwaniem i ocieraniem o nogi.
Kicia jest bardzo grzeczna, odkąd u mnie jest niczego nie zniszczyła. Wystarczyło raz pokazać jej drapaczek, żeby skojarzyła go z zabawą i ‘piłowaniem pazurków’.
Dużą część dnia przesypia, ale kiedy to jej się znudzi, przychodzi z postawionym do góry ogonkiem, pomiaukuje pomrukuje, dając mi znać, że chce się pobawić.
Do zabawy nie potrzeba jej wiele, kauczukowa piłeczka i sznurek ze starej bluzy wystarczająco ją motywują.
Kicia pozwala się też wyczesywać rękawicą i nie protestuje, kiedy dotykam jej łapek lub pyszczka czy daje buziaka w czółko.
Zoi wie do czego służy kuwetka i jak do tej pory nie wchodzi na meble.
Kotka cierpi na alergię pokarmową. Aktualnie jedyne co trzeba robić, to uważać na to, co kicia je i obserwować, czy się nie drapie lub nie gryzie. Poza tym funkcjonuje zupełnie normalnie.
Niestety mój czas opieki nad Zoi się kończy. Jestem studentką, nie utrzymuję się sama, nie mam własnego mieszkania i dlatego już niedługo nie będę mogła prowadzić domu tymczasowego.
Oddanie Zoi z powrotem do Hoteliku nie wchodzi w grę, gdyż jestem pewna, że tam kicia znów zamknie się w sobie.

Dlatego szukamy dla Zoi domku stałego, odpowiedzialnych i cierpliwych opiekunów, którzy dadzą jej czas na przystosowanie się do nowej sytuacji i obdarzą ją miłością, na jaką zasługuje.
Jestem w stu procentach przekonana, że kotka się otworzy i odwdzięczy opiekunom wielkim przywiązaniem, wnosząc do nowego domku mnóstwo radości.
Osoby, które nie mogą zaadoptować Zoi ale chciałyby wspomóc nas finansowo, zapraszamy do dokonania przelewu na konto fundacji:
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kopernika 6/8
00-367 Warszawa
bank DNB NORD Polska S.A. I O/Warszawa
81 1370 1109 0000 1706 4838 7309
Z dopiskiem: PKDT DT Sabina dla Zoi
SWIFT potrzebny dla przelewów zagranicznych: MHBFPLPW