Wiem, że pewnie mało kto pamięta, tym bardziej nikt nie zagląda bo historia stara jak świat. Ale może może ktoś dostanie maila i zajrzy
Bardzo wiele kotów, adoptowanych z moich rąk, już odeszło. Ale Pycia, teraz Pysia, wciąż żyje i miewa się świetnie. Od początku w domu Kasi z Wrocławia, pod świetną opieką, z ręką na pulsie zdrówka. I dziś właśnie dostałam takie wieści, zajrzyjcie:
https://www.youtube.com/watch?v=bfS6gWYPhGESara, początkowo adoptowana w dwu-paku z Pycią, z powodu agresji Pyci trafiła do Joasi z Otmuchowa. Także szczęśliwa w rewelacyjnym domu, pod doskonałą opieką Asi, mogłaby ze swojej Pańci po prostu nie schodzić. A najwygodniej jej na... głowie Aśki
To były czasy...