Od dzisiaj mamy nowego tymczasa - dwuletniego kocurka, który nie miał w życiu specjalnie szczęścia do tej pory...
Jako malutki uroczy dwumiesięczny kociak trafił do domu, który miał się nim opiekować już do końca życia. Ale te deklaracje okazały się niestety tylko pustymi słowami -wszystko było dobrze do pierwszego problemu...
Kot został na początku nawet zaszczepiony i wykastrowany - ale gdy zdażyło mu się nasiusiać poza kuwetą został karnie wyeksmitowany do osiedlowej piwnicy
Decyzję o "karze" podjął Pan domu - bo to w jego właśnie butach wylądowały kocie siuśki. Zdaje się zresztą, że konflikt kot-Pan musiał trwać jakiś czas, bo kocurek wyraźnie preferuje kontakt z kobietami, a facetów się do dzisiaj po prostu boi...
Wyrzucony domowy kot w zimnej piwnicy, w stadzie piwnicznych, zaprawionych w bojach kotów, nie miał praktycznie szans. Na szczęście te właśnie koty dokarmiała p. Ewa z Chorzowa, która na moją prośbę zgarnęła kocurka do swojego biura, gdy tylko miejscówkę w tym nietypowym DT zwolniła Tygrysia z tego wątku:
viewtopic.php?f=13&t=123522 No i dzisiaj - dzięki transportowej pomocy forumowej Marii.S
- kot szczęśliwie pokonał trasę Chorzów-Warszawa i zamieszkał w naszej garderobie...
Nazwany został Manuelem (coby naszej domowej tradycji na "M" stało się zadość
) - bo przystojniak z niego nieziemski! Jest szczupłym, zgrabnym, takim "wydłużonym" pingwinkiem, o kruczoczarnej, błyszczącej sierści, z króciutkimi skarpetkami na przednich łapkach i nieco dłuższymi na tylnych, ma niewielki biały żabocik i przecudne, długie, białe i nastroszone wąsiska! Do tego złotożółte wielkie oczy! Ach.....
Miał być podobno nieśmiały i spłoszony - po wyjściu z transportera w pokoju rzeczywiście najpierw umknął za sofę, ale po chwili wysunął łepek do wyciągniętej ręki i zaczął się o nią miziać... Uwielbia po prostu kobiece pieszczoty!
Jak na nieśmiałego młodzieńca po chwili zaczął sobie nieźle poczynać - wlazł mi na kolana, ocierał się o moje ręce i nogi, mruczał non-stop i nie pozwolił nawet na sekundę przestać głaskać/drapać/miziać za uszkiem. Zero agresji - nie ma ataków pazurkami, gryzienia, syczenia czy parskania. Tzn. nie ma do mnie czy moich córek... - ale gdy TŻ poszedł pstryknąć parę zdjęć został natychmiast oprychany i kot ponownie zaszył się za sofą...
Dlatego zdjęcia dorzucimy niebawem... - do zdjęć jak widać w tym przypadku także potrzebna kobieta....
Manuel od tygodnia jest na Unidoxie, bo oczywiście z piwnicy wyniósł kk... - do tego lewe oczko ma nieładnie zamglone, nie wiadomo, czy to pozostałości kk, czy inne atrakcje. Oczko zakraplane jest już tydzień gentamycyną - podobno widać poprawę, ale we wtorek idziemy do dr Garncarza - zobaczymy, co nam o tym powie. Testy FeLV/FIV są na szczęście ujemne, a wyniki krwi + próby wątrobowe prawidłowe!
Jak odpicujemy odpowiednio kawalera to zrobimy wówczas pakiecik ogłoszeń - i postaramy się znaleźć mu najlepszy na świecie dom!!!!