ALWIREK parę dni temu siedział prawie po maską mojego samochodu i cos grzebał (?)....myślę "mechanik czy co?"
poleciałam jeszcze na spacer z psem...wracam siedzi dalej...rano też...po południu też....zjadł jedzonko i ani myslał sie ruszać...w nocy mróz...to wprowadził się do mnie....jest rewelacyjny!....tylko szybko muszę zrobić kastrację....bo hormony mu buzują
Jest łągodny jak baranek...musiał mieszkac w domu, w mojej okolicy raczej nie ma juz bezdomnych kotów, więc na bank ktoś go podrzucił! Jest dorodnym , zdrowym kocurkiem, świetnie dogadał sie z moją kocio-psią mafią
Mam na dt dużo kociaków i psiaków więc jezeli ktoś sprezentuje nam bazarek, karmę lub żwirek będziemy wdzięczni Każda pomoc na wagę złota