Jedna z kotek umiejętnie nam uciekała i chowała się na terenie więzienia. Do tego stopnia, że urodziła przed odłowieniem. Kiedy służbom więziennym udało się ją zamknąć z maluchami w kotłowni, a my tam dojechaliśmy, malce były na tyle duże, że nie było mowy o niczym innym, jak o zabraniu ich z więzienia. Ponadto były to same kotki, zatem albo je byśmy zabrali, albo za jakiś czas musieli znów odławiać w więzieniu.
Złapaliśmy zatem matkę, która i w kotłowni nie była łatwym celem, bo schowała się w wyłączonym ogromnym piecu, i maluchy. Matka po zabiegu wróciła do zakładu, maluchy zostały u nas i czekają na domek.
Kiedy je przywoziłam, byłam przekonana, że to trzy szaraczki. Po kilku dniach okazało się, że są szaro-białe, ale były potwornie brudne.
Mają ok. 5 miesięcy, ale wszystkie są bardzo małe, nie wyglądają na swój wiek. Są zdrowe i odrobaczone, ale mikruskowate.
Najodważniejsza jest Kratka i pierwsza biegnie do człowieka



Koronka jest zawsze druga, chociaż nie unika pieszczot



Dziarka jest najmniejsza i najbardziej nieśmiała, ale tylko jak człowiek patrzy - do zabaw i brojenia jest pierwsza




Dziewczyny świetnie dogadują się z innymi kotami i psem. Jeśli zatem ktoś chciałby kota grypsującego, zapraszam
