Uszatka to dorosła (5-8 lat), łagodna, bezproblemowa kotka, która najchętniej cały czas przebywałaby na kolanach opiekuna.
W domu zachowuje się wzorowo, niczym się nie stresuje, jest miła i grzeczna.
Taka kotka to skarb - kto podaruje jej dom na zawsze?
Czy ma wrócić na ulicę?
Popatrzcie, jakie urocze z niej stworzonko:
Uszatka nie jest z mojego stada.
Uszatkę spotykam czasami, gdy idę do sklepu dłuższą drogą.
Uszatka koczuje pod blokiem "od zawsze". Ktoś ją karmi, w zimie ma pudło do spania. Ma, dopóki sprzątaczka go nie wyrzuci, bo przecież porządek musi być. Za jakiś czas pojawiało się nowe pudło. Okienka piwniczne są pozamykane.
Uszatka jest Uszatką bo prawie nie ma prawego ucha.
Kiedyś miała.
Uszatka jest typem żebraka. Wystarczy przystanąć, a już kręci się koło człowieka.
Pamiętam taki obrazek:
Dwie panie na ławeczce, obok dziewczynka, tak z 5 lat. No i Uszatka. Dziewczynka biega wokół odganiając kota.
- Dlaczego tak robisz?
- Bo on jest niczyj.
- Ale przecież ci nie przeszkadza, dlaczego go odganiasz?
- To niech go pani sobie weźmie.
Uszatka ostatnio brzydko wygląda, ropieją jej oczy. Jestem umówiona z wetem na full serwis, ale co dalej?
Wet przetrzymałby ją u siebie na czas leczenia, ale czy to dobra opcja, żeby po jakimś czasie w cieple wróciła na dwór? Może lepiej próbować podleczyć ją na dworze?




Starałam się sfocić to uszko, ale za bardzo mi się nie udało, bo wciąż trzymała dziób w jedzeniu



I z kumplem
