Potrzebne jest wparcie....6 2-miesięcznych, chorych kociąt prosto z ulicy, dołączyło do niemałego stadka Ewy.
Kotek72 potwierdziła moje pobieżne, amatorskie oględziny i stwierdziła, że kotka była w b. złym stanie, silnie przeziębiona, z posklejanymi oczkami i totalne zapchanym nosem. Nie chciała też jeść. Jeszcze tego samego dnia obejrzał ją wet, dał zastrzyk, wczoraj i dzisiaj również. Do tego kotek72 kupiła convalescent. Na razie koniec z zastrzykami i od jutra będzie podawać swojej nowej podopiecznej tabletki. Razem z tą pierwszą bidulką, 4 maluchy dostają tabletki, pozostałe dwa mają tylko zakraplane oczka. Mają podobno duży apetyt i są wspaniałe


Zdjęcia str. 5 wątku (wykonane przez Izzę, jeszcze na kociej miejscówie na Żwirki i Wigury, przed zabraniem - dziękujemy

Prosimy o wsparcie dla kotek72 w leczeniu i utrzymaniu maleństwa ze Żwirki i Wigury!
Koszty kociaki:
1 dzień (04.11) -10 zł + 8,50 zł za convalescent
2 dzień (05.11) i 3 dzień (06.11) - 15 zł (za zastrzyki dla bidulki zabranej z ulicy, jako pierwszej z rodzeństwa)
następne dni - 15 zł (za tabletki dla maluchów)
= 48,50 zł.
Wpływy:
Pani Grażyna (karmicielka i opiekunka tych kotów, kiedy były jeszcze na ulicy) - 50 zł

Izza - 50 zł

Anonimowy darczyńca - 150 zł

= 250 zł
RAZEM: + 201,5

Dodatkowo: Fundacja KOT - 20 kg żwirku

Dodatkowo: Izza - karma dla maluchów (RC Kitten i Animonda) oraz wspaniałe fotki cudownych kociaków


Dodatkowo: Katimal - ogłoszenia w sprawie adopcji maluchów.

Kotek72 potrzebuje jednak karmy i żwirku, więc przeznaczy te pieniądze na niezbędne zakupy. Oprócz tabletek, które dostaje 5 maluchów, wszystkie dostają jeszcze kropelki na oczy. Na to ciągle potrzeba funduszy. Dodatkowo, bidy trzeba będzie odrobaczyć i zaszczepić... Prosimy o pomoc.
Koszty kocica:
sterylka - ? (ok. 100-120 zł)
= ?
Wpływy na ten cel:
Agatka84 - 100 zł

Fundacja otrzymała już przelew na sterylizację. Agatka84 pokryła koszty sterylki kocicy - DZIĘKUJEMY!

Oprócz tego, kilka pozostałych osób zainteresowało się kotami ze Żwirki i Wigury i włączyło w tę akcję, w tym w postaci deklaracji pomocy finansowej. Dziękujemy.
Starsze wpisy, w tym opis sytuacji wyjściowej:
Witam. Dziś wieczorem, wracając z pracy, zauważyłem przy płocie kobietę karmiącą stadko kotów. Widziałem je po raz pierwszy. Nie wiem, od kiedy tam są, ale kobieta mówiła że przychodzi tu z koleżanką podkarmiać je już "jakiś czas". Jakiś ich znajomy wstawił tam oklejony chyba taśmą karton (ciemno było...). Pytałem ją, czy próbowała to gdzieś zgłaszać, do osób czy organizacji które pomagają kotom w potrzebie. Powiedziała, że kontaktowała się z Fundacją Kot, ale niestety nie mają możliwości w tym momencie interweniować. Kotów jest co najmniej 5, większość czarno-białych, chyba jeden rudzielec i jeden tricolor. Kocica czarna. Jedno z kociąt ma chore oczko, jak powiedziała pani, która bezskutecznie próbowała je złapać. Ja tego chorego oka nie widziałem. Wróciłem tam niedawno z puszką i dałem kociakom, chyba nie wyszły wszystkie. Jadły bardzo łapczywie. Mają wodę w jakimś plastikowym pojemniku.
Kotki mieszkają na ul. Żwirki i Wigury, niemal visa a vis Ojca Dyrektora, koło garaży, które znajdują się za pasażem, w którym jest m.in. restauracja Pesto.
Co z nimi? Przecież idzie zimno...Czy ktoś może je zabrać? Ja nie wiem nawet, czy mogę zabrać chociaż jednego - mam szczura. Na razie będę do nich zaglądał i przynosił jedzenie.
Pozdrawiam
Koty się odnalazły wczoraj, tzn. w niedzielę, po tym jak zniknęły ze swojej "miejscówy" na Żwirki i Wigury w czwartek. Najpilniejsza sprawa, to załapanie kotki i jej sterylizacja. Kontaktujemy się z Fundacją KOT w tej sprawie. Na pewno będziemy potrzebowali funduszy. 100-120 zł na sterylkę. Potem, koty mają zapewniony tymczas, ale będą potrzebowały wsparcia w postaci karmy, żwirku oraz przy odrobaczaniu, szczepieniu i ew. leczeniu.
EDIT:Sytuacja na dzisiaj (6 listopada) wygląda tak: jeden maluch, koteczka, która była w najcięższym stanie z całej szóstki kociąt, została zabrana w czwartek do DT przez kotek72. Niestety, tylko ta bidulka, bo reszty rodziny nie było. Kocica z małymi (albo zostawiła malutką-chorutką, albo ona sama została, bo nie podołała iść za resztą) znowu gdzieś zniknęła i znowu bardzo się martwimy, bo pogoda jest okropna. Gdyby były na miejscu, może już od czwartku, a na pewno od wczoraj, byłyby maluchy w DT, a kocica w Fundacji KOT na sterylkę, co też już jest załatwione. Niestety, pozostaje nam czekać oraz obserwować i wspierać leczenie Malutkiej, która jest u kotek72.