Aż trudno o tym pisać, z takim sadyzmem jeszcze się w naszym pięknym mieście nie spotkałyśmy.
Pierwsza kotka
Przyniesiona do lecznicy, z obrażeń wynikało, że ktoś chciał jej ukręcić ogon

Wet amputował. Kotka jest młodziutka, ma ok 6 miesięcy. To tricolor. Niezwykle spokojna i grzeczna, o miękkim i jakby lekko przedłużonym futerku. Urzęduje w gabinecie, cały czas śpi, odpoczywa po ty strasznych przejściach.
Druga kotka
Dostałyśmy sygnał, że na jednej z ulic mieszka starsza kobieta, która ma koty. Jednemu kotu wyłupiono oczy i wybito zęby. Nie żyje

Druga koteczka ma ogon obdarty ze skóry. Ta, gdy przyszłyśmy, żyła. W transporter i do weta. Martwica, amputacja i być może jednoczesna sterylka. Byłyśmy na policji, ponieważ wskazano nam 2 potencjalnych oprawców. Policja nie wzięła od nas nawet danych! Stwierdzili, że to domniemanie i tyle. Zabrałyśmy wieczorem jeszcze jedną koteczkę, zostały jeszcze dwie. Starszej kobiecie ciężko jest się z nimi rozstać, ale chcemy ją namówić na zabranie wszystkich. Tam musi mieszkać jakiś psychol.
Kotka nr 2 ma jeszcze 3 dni w lecznicy, potem musimy ją zabrać. Nie mamy gdzie.
Błagam o dt dla nich, a szczególnie, dla tej drugiej.
Foty wrzuci Mimisia za jakiś czas.