Moim skromnym zdaniem, to one bardziej ponorweskie są niż posyberyjskie. Wszystkie trzy to dziewczyny:)
Zaraz Wam przekleję opis całej historii z dogo, bo chyba mi się nie chce jeszcze raz tego samego pisać.....
Tak opisywałam historię na dogo:Było tak: lekko zmulona, w końcu 3 noce do tylu ( odchowywanie Malwinki) .....pojechałam. Znalazłam miejsce, udało mi sie dostać za bramę, chociaż chwilę popłochu miałam, bo Pani nie odbierała tel.
Kurde nie wiem jak bym się tam miała dostać pod jej nieobecność ale nic.
Pani przeżywała zapomniany długopis Ewy......i fakt, ze kociaki się nie pojawiły.
Pooglądałam sobie biało - burego kota, ponoć nie tej pani, ale uporczywie ładującego się do domu.......poradziłam kastrację, bo hmm nooo czuć w domu wizyty niekastrowanych kotów.......
I pokazałam jak się nastawia klatkę. Krótkie szkolenie, oceniałam ze klatka zostać może.......nie wsiąknie - bo osiedle zamknięte.......i poszłam pani zapisywać numery tel do nas.
W tak zwanym międzyczasie syn pani woła, ze w klatce jest kot.......Uwierzycie? Klatka bez jedzenia......no owszem wkładałam ciut, żeby pani pokazać, co i jak, ale wyjęłyśmy...No i co widzę siedzi kitek w klatce, źle nastawionej....za słabo. Mówię, do pani, żeby się nie ruszał , bo moze się zatrzaśnie. W myślach przeklinam własną głupotę, ale w życiu! mi nie przyszło do głowy, ze tak se wlezie........
Kociamber - mija łapkami zapadkę........nagle bach trąca.......i mamy!!!!!!!! Szok mija jakaś 10 minuta wizyty u pani. W tym czasie dzwoni Małgosia z "miau", która ma ten sam problem z dostaniem się......
Tłumaczę......co i jak. Wracam, na tarasie jedno miota sie w środku, a drugie biega wokół klatki.......JASNA CHOLERA ! myślę........zorientowało się i się nie złapie!
Wnoszę klatkę do środka, SAMA przekładam gnojka, do transportera
I wynoszę klatkę. W międzyczasie dobija Małgosia. Podchodzimy do okna w klatce już jest żarcie, bo sie pani zachęciła.......i co? Ano drugie małe biega po tarasie....I nagle pojawia się ONA......zjawiskowo piękna kotka ( ewidentnie kota, faceci nie są tak umaszczeni). Pani nam mówi, ze jest wysterylizowana - ma nacięte ucho tak jak nacina sie dzikim wypuszczanym kotom......no albo w schronie. Odwraca się......
JENNNNNNNNYYYYYYYYY ma ZJAWISKOWO SZMARAGDOWE OCZY........
Małgosię zatyka - ale piękna.
Ja - kurcze wlezie nam do klatki trzeba pogonić...złapiemy czyjegoś kota!
Ona jest niczyja - mówi pani....
KURDE? JAK TO? przecież to jest niemal rasowy kot! Spoglądam na Małgosie w osłupieniu, ona na mnie.......stoimy za szybą....
BIERZEMY! ja nawet nie wiem, czy to pada głośno, ale to jest cholera jasne! Ja bym sama takiego kota chciała.....
O jeeeeeeny jęknął mój twardy syn jak ja zobaczył -zostaje??? moze mieszkać u mnie?
Nooooo jest przepiękna!