
Przedstawiam kotkę o imieniu Maniusia. Ma pół roczku, choć wcale tego po niej nie widać. Jest bardzo drobna, szczupła. Ma lśniące futerko, aksamitne w dotyku, ale niepuchate, stąd sprawia wrażenie jeszcze chudszej. Jest bardzo towarzyskim kotkiem, domaga się kontaktu z opiekunem, przychodzi się tulić, strzela "baranki". Dużo i głośno mruczy. Zdarza jej się z tej radości "podskubać" w twarz człowieka, nawet nie lekko. Próbuję ją tego oduczyć, ale ona wcale nie wie, że robi źle. Tylko patrzy na mnie tymi swoimi orzechowymi oczkami i pyta się co złego zrobiła. Przecież ona mnie koooocha. Może jej przejdzie, może nie.

Czasem z zaskoczenia wskakuje na kolana i od razu strzela baranka, czego efektem może być wylanie na przykład pitej właśnie kawy. W nocy przychodzi się przytulać, a robi to na tyle intensywnie, że przez kilkanaście dobrych minut można darować sobie zasypianie. Czasem śpi centralnie na mojej twarzy. Najczęściej jednak na szyi. Cud, że jest taka lekka, bo inaczej mogła by przyduszać swoim ciężarem. Bardzo często też w czasie tego przytulania tak mocno chce przylgnąć do twarzy opiekuna, że obślinia (chyba z radości


Jak biega po mieszkaniu, to często można ją przez przypadek kopnąć, bo zawsze zaczyna bieg wtedy, gdy człowiek chce gdzieś przejść. Kilka razy już jej się dostało niechcący. Trzeba więc przy niej bardzo uważać. A z racji tego, że jest taka drobna, tym bardziej należy być ostrożnym, żeby jej krzywdy nie zrobić. Raz została lekko przytrzaśnięta drzwiami od lodówki, bo zaczęła biec (do środka


Żeby nie było, że o samych wadach piszę i zniechęcam


Uwielbia bawić się kawałkiem futerka (prawie jak futrzana mysz). Łapie to w zęby i ucieka. Biega tak po całym mieszkaniu. Piłeczki już dawno koty pogubiły, ale jak coś znajdzie, to też chętnie się bawi.
Nie drapie mebli (koty mają do dyspozycji duży piętrowy drapak oraz w innym pokoju deseczkę obleczoną sznurkiem), nic nie niszczy, przynajmniej na razie.
Jada głównie suchą karmę (Sanabelle Kitten) oraz gotowany drób lub kartoniki Bozity. Czasem pija mleczko Klara.
Jest przyzwyczajona do obecności psa (czasem nawet mu podgryza łapy

Aktualnie jest zdrowa. Przeszła katar koci, który nie pozostawił żadnych widocznych skutków ubocznych (żadnego zmętnienia oczu, żadnego przewlekłego wypływu z nosa itp.). Jest już po dwóch szczepieniach na choroby wirusowe (katar koci i panleukopenia), oraz po dwóch odrobaczaniach. Niedawno miała robione badania krwi (morfologia i biochemia), ze względu na to, że jest taka drobna i aby się upewnić czy wszystko jest w porządku. Wyniki są idealne

W tym momencie jest gotowa do adopcji.
Szukam dla niej domu absolutnie niewychodzącego, najlepiej z zabezpieczonymi siatką oknami i balkonem (ewentualnie wystarczy właściwe podejście do sprawy, czyli niezostawianie kota w pokoju, gdzie jest otwarte okno oraz niewypuszczanie kota na niezabezpieczony balkon, nawet pod opieką).
Szukam domu takiego, który zaakceptuje wszystkie jej nawyki, będzie cierpliwy, uważny. Oraz takiego, który nie zwróci Maniusi z powrotem do mnie po miesiącu, dwóch, bo będzie zbyt uciążliwa. Dlatego uprzedzam teraz, żeby osoba, która będzie chciała adoptować Maniusię, była tego wszystkiego świadoma.
Kotkę trzeba będzie poddać zabiegowi kastracji, koniecznie w dobrej lecznicy weterynaryjnej (ze względu na to, że jest taka drobna, wolałabym być bardziej ostrożna przy poddawaniu narkozie kotki).
Domek może być także poza Warszawą, ale konieczne jest wtedy wyrażenie zgody na wizytę przedadopcyjną.
Więcej zdjęć Maniusi można obejrzeć tutaj:
http://picasaweb.google.pl/nie.boj.sie. ... aki201007#