Wszystkie koty z tej kolonii to dzikie dziki; jedna (pierwsza złapana - a własciwie wzięta na ręce) to była Burania.
Przymilna, słodka dziewczyneczka.
Wysterlizowana zamieszkała w łazience (sterylka była aborcyjna, Burania spodziewała się pieciu kociąt) i kiedy się do tej łazienki wchodziło kicia od razu mruczała, kreciła ósemki przy nogach, przymilała się, a wzięta na ręce natychmiast się przytulała.
Wetka oceniła ją na 1,5 roku - max 2 lata.
Taka to Burania:





Zdjęcia są w kolejności chronologicznej; bez ubranka jeszcze przed sterylką; w ubranku już po.
Kiedy odbierałam Buranię po staerylce okazalo się, ze jest w ciąży - nic nie zauwazylam.
A to dlatego że Burania jest przeokropnie chuda. Zabiedzona taka...
No oczywiście zapchlona, zaświerzbiona no i pewnie z lokatorami, choć w kupach nie zauważyłam obcych.
Póki co jest wyciachana, odpchlona, odświerzbiona.
Właściwie to już musze podjąć decyzję czy mam ją wypuścić czy zostawić na tymczasie i szukać jej domku...
Boję się wypuścić takiego ufnego kota. Ludzie są porypani niestety i łatwo moze doznać jakiejś krzywdy. Z drugiej strony - skoro do tej pory sobie radziła to...
Mam zagwozdkę jak stąd do Mozambiku...
