Jest u mnie koteczka na tymczasie, od Agness78, cudna strasznie i miła, ale nie w tym sęk. Byłam dzisiaj u znajomych emerytek, które dokarmiają bezdomne koty, żeby zobaczyć, jak się ma sytuacja - we wrześniu będę szukała domu dla dwóch maluchów stamtąd. No i jest dramat. Ktoś im podrzucił dwumiesięcznego łaciatego kocurka, a dzień wcześniej na cmentarzu znalazły burą koteczkę, też na oko dwumiesięczną, bardzo malutką i chudą. Starsze koty je lały bezlitośnie, kocurek ma podrapany łebek.
Z tego samego źródła jest Szpilka Turkawki z tego wątku -
viewtopic.php?f=13&t=114358Wzięłam kociaki, bo co miałam robić, tym samym mam w pokoju kocięta w liczbie trzech - wyżej wspomnianą wrocławską srebrną Therru i te dwa bezimienne jeszcze maluchy. O ile Therru spokojnie może u mnie zostać jakieś dwa tygodnie albo i dłużej, bo to tymczas w pełni planowany, to z tymi dzieciakami mam problem.
Raczej nie są rodzeństwem. Oba nieziemsko miziaste i ufne, czyste, na oko zdrowe. Kocurek jest biały w takie ciemne dymne łaty, ma półdługą sierść, bardzo przystojny z niego facet, zaczepny, lubi się bawić i poluje na moją rękę. Koteczka jest bura, maleńka, przekochana i coś jest nie tak z jej tylnymi łapkami - jak chodzi, to się tak dziwnie buja na boki, ma problem z wchodzeniem na schody, jakby te łapki były słabsze. Nic jej nie boli, bo obmacałam. Może ktoś ją kopnął albo nadepnął, bo strasznie wszystkim się plącze pod nogami. Jutro jadę z nią na prześwietlenie, jak będę coś wiedzieć, to dam znać. Czy to może być spowodowane osłabieniem? Jest okropnie zagłodzona. Zjadła i śpi jak kamień.
Jutro z rana zrobię im zdjęcia, bo aparat mam jedynie w komórce i przy żarówkowym oświetleniu nie mam co liczyć na fajne foty.
Bardzo proszę o jakąś pomoc, bo nie wiem, w co łapy włożyć, jasny szlag.