
Kolejny przykład wielkiej urody kocura, którym nikt się nie interesuje. Dlaczego? Nie pytajcie......ja dawno przestałam rozumieć ludzkie podejście.
Jest młodym kotem - nie wiem ilu letnim. Urody - jak na zdjęciach widać wielkiej.
Na ciemnym, nieoświetlonym strychu na którym od pewnego czasu mieszka robi wrażenie bardzo dostojnej postaci.
Ma zapędy do bycia ozdobą kanapy - potrzebuje odpowiedniej oprawy i obsługi. Dziś słyszałam piękne zdanie "moje psy uważają mnie za pana, moje koty za personel pośredni" Coś w tym jest
Owszem bardzo chętnie się mizia, daje głaskać, podchodzi. Ale sprawia wrażenie, że robi nam tym zaszczyt. Dokładnie tak. On nas "obdarza swoją uwagą".
Car jest dorodnym kastratem. Zdrowym. Niczego mu nie brakuje. Żyje w zgodzie z innymi kotami.Nie zniża się do bójek
Z niego po prostu bije taka hmm duma. Nawet jak się nadstawia do drapania pod brodą, to mam ochotę powiedzieć "oj dziękuję łaskawco"
Niesamowity, piękny - całkowicie zapomniany z nieco sponiewieraną dumą......
I co dalej?
Ano sytuacja uległa dramatycznemu pogorszeniu - kot mieszkał z liczną gromadką na ciemnym, nieogrzewanym strychu. Miał co jeść, nikt go nie prześladował. Przejściowa sytuacja, która miała pozwolić na znalezienie mu domu - dom się niestety nie znalazł...... a dach strychu uległ podeszczowej dewastacji. Kotów jest tam 11 - wszystkie po kastracji, sterylizacji. Wszystkie dorosłe......jeśli nawet te o ciekawym umaszczeniu nie znajdą domów, to jakie szanse ma reszta?