Jednak sytuacja Cynamona uległa zmianie .......może nawet nie tyle jego ile ludzi, którzy się kocią bandą zajmują...ale po kolei:
Kiedy go zobaczyłam pierwszy raz to mnie zatkało. Dosłownie. Często bywam w różnych "zakoconych" miejscach......widziałam już różne ubarwienia.......ale to?????
Jest dorodnym kastratem - całym bialuteńkim. Żadnej plamki... jedynie wzdłuż grzbietu i chyba także na ogonie ma takie hmm znaczenia? Wygląda to tak, jakby ktoś posypał kota od góry przyprawą - po czym uznał ze pomysł bez sensu i cześciowo zdmuchnął.
O raaaaany CYNAMON powiedziała Aganez, która mu te zdjęcia robiła. Noooo.
Cynamon miał być dość zamknięty w sobie, niechętnie nawiązywać kontakt z ludzmi - tak przynajmniej twierdziła Pani, która się nim opiekuje. Nie wiem jak miała się ta niechęć objawiać.......do mnie przyłazi, daje się głaskać, nadstawia sie do głaskania i drapania pod brodą ( yes, yes, yes). Noo owszem wzięty na rece wyślizguje się ale raczej na zasadzie "Ty weź się kobieto opamiętaj, inni patrzą........." Żadnych pazurów czy wściekłych ucieczek.
Mieszka na nieogrzewanym strychu, ostatnimi czasy niemal całkowicie ciemnym. Dostaje jeść....Nikt go nie bije, nie przegania, nie robi krzywdy.
I to jest chyba powoli jego problem - bo nie mogę napisać "ratunku kot umiera, poraniony, zamarazający". Nie ma tragedii.
Tak sobie spokojnie żyje w całkowitym zapomnieniu, powoli dziczejąc i zapominając czym jest ciepło rąk, własna kanapa i ludź do kochania.
Ma potencjał do rozwinięcia.....ma osobowość.........Jest super. Oświadczam to z całą stanowczością, a mam ( nie chwalę się!) nosa do kotów. I chyba nigdy nie zdarzyło się, bym pokazywała kogoś w innym świetle.
Cynamon ma chore oko. Nie wiem o co chodzi. Ropieje mu od dłuższego czasu. Może to jakiś zamierzchły koci katar?? A moze coś innego. Diabli wiedzą. I nikt się poza nimi nie dowie, jeśli się kota nie zabierze do domu do weta.......
W tej chwili wystarczyłyby pewnie jakieś kropelki. Za jakiś czas będę mogła spokojnie napisać : KOT TRACI OKO potrzebna operacja i zbiórka pieniedzy.....ratujmy go. I tym podobne rozdzierające hasła.
A teraz wystarczyłoby tak niewiele.............dom.
Aktualnie Cynamon mieszka w okolicach Warszawy.
Z powodów od nikogo niezależnych ( pogoda wrrrr) cześć dachu strychu na którym mieszka min Cynamon ( a wraz z nim 11 innych kotow) wymaga natychmiastowego remontu. Koty straciły dosłownie dach nad głową. Żyją stłoczone na b. małej przestrzeni.
Wszystkie są po kastracji/sterylizacji, zabezpieczone przeciwko grzybicy, cześć ma nawet aktualne szczepienia. Żaden nie jest chory, zagłodzony.......ale domów jak nie było tak nie ma....
Wiadomo, że wyadoptować dorosłego kota wprost ze strychu - łatwo nie jest.
Postram się wstawić zdjęcia - jak tylko nauczę sie to robić
