Znowu muszę się tu wypłakać. Biały kotek, o którym pisałam wcześniej nadal szuka domu. Jest teraz w domu tymczasowym. Jest o nim ogłoszenie tu:
http://allegro.pl/wyrzucony-z-domu-traw ... 97174.htmli tu:
adopcje/index.php?p=7393Teraz znowu poszukuję domu dla małego rudego kotka.
Wczoraj został uratowany na wsi, oddalonej 50 km od Warszawy. O mały włos nie zagryzły go psy. Kocina uciekał przed atakującymi go psami i tak nacierał na siatkę ogrodzeniową, która przeszkadzała mu w ucieczce, że włożył główkę w jej oczko i ledwo udało się tę jego główkę wyjąć. W trakcie tej „operacji” kocina był cały czas atakowany od tyłu przez psa, bo ratujący był z drugiej strony ogrodzenia.
Tego kotka widziałam całkiem niedawno. Przyznawała się do niego młoda dziewczyna, córka jednego z rolników z tej wsi. Wczoraj uciekała, a reszta jej rodziny twierdzi, że kot jest nie ich. Wpieranie w nich, że kłamią mija się z celem, bo kiedyś w podobnej sytuacji, tyle że rzecz dotyczyła psa, tatuś - głowa rodziny, przyparty do muru gdy mu udowodniono kłamstwo, że pies jest jednak jego, wkrótce po tym wziął siekierę i ........
Było to świeżo po innej historii, która miała miejsce z jego wyłącznym udziałem. Ponieważ miał dosyć swojego innego psa, tego to właśnie psa, a przy okazji kilka innych z okolicy,
otruł środkami ochrony roślin.
Nafaszerował nimi padłą owcę. Głodne miejscowe wiejskie psy zaczęły jeść to martwe zwierzę i po niedługim czasie po wsi snuły się ciężko chore psy, którym ciekła z pyszczków i odbytów krew. To był prawdziwy horror...
Sprowadzałam wtedy inspektora TOZ-u, ale dało to tylko tyle, że chłop zapłacił 50 zł kary.. Na nic się ta interwencja zdała, bo inspektor był takim samym prostym chłopem o podobnej mentalności jak i rolnik-oprawca.
Kotek jest w tej chwili bardzo chudy, wymęczony, wyziębiony i trzeba znaleźć mu dom. W tej chwili mieszka w garażu, bo jedna z czterech kotek właściciela garażu atakuje kocinę strasznie, nie ma mowy aby mógł przebywać w domu, albo nawet w ogrodzie, bo pozostałe koty i dwa psy tam mieszkające nie chcą kota absolutnie zaakceptować.
Kotek ma nie więcej jak 25 cm długości (nie mierząc oczywiście ogona). Wydaje się, że jest to koteczka.