To jest Frezja:

Frezję zgarnęłam wprost z ulicy, ale wcześniej musiała być kotką domową. Nie bała się ludzi, garnęła się do nich prosząc o jedzenie i pieszczoty. Bardzo bała się psów i kotów. Zostało jej to do dziś. Jest typową jedynaczką.
Jak widać na zdjęciu, jest czarno-białą kotką, o smukłej budowie. Ma długie nogi i długi ogon. Stanowi bardzo dekoracyjny element mieszkania.
Jest zdrowa. Została wysterylizowana, odrobaczona, odpchlona.
W domu zachowuje się wzorowo. Do kuwety trafia bezbłędnie. Jak każdy szanujący się kot, przesypia ¾ doby, pozostały czas przeznacza na aktywność fizyczną. Potrafi się ładnie bawić – lubi pudła, pudełka i zabawki z długimi elementami (ogony, sznurki itp.).
Charakterystyczną jej cechą jest wodne szaleństwo. Chwyta płynącą wodę z fontanny lub kranu i wcale jej nie przeszkadza, że moczy przy tym futerko.
Jest kotką z charakterkiem. Jeżeli czegoś sobie nie życzy, potrafi dać temu wyraz chwytając ząbkami ludzką rękę czy nogę. Nie jest to gryzienie, uszczypnięcie raczej zwykle poprzedzone głośnym „miaaau”. Powoli staram się ją odzwyczajać od podgryzania.
Bardzo lubi noszenie na rękach i głaskanie.
Banerek dla Frezji:
sisay pisze:![]()
- Kod: Zaznacz cały
[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=113609][img]http://tnij.org/hup3[/img][/url]
A tu już właściwy wątek, wydarzenia w kolejności chronologicznej:
Mieszkam niedaleko Domu Pomocy Społecznej. Wokół domu jest duży park, a w parku koty.
Koty miewają się tam jako-tako, resztki ze stołówki dostają, pracownicy nie przeganiają zbytnio, niektórzy pensjonariusze traktują jako miłe urozmaicenie życia, kierowniczka... na razie żadnych akcji przeciw nim nie podejmowała.
Koty mają tam swoje meliny i na ogół nie rzucają się w oczy. Zimą niektóre zaglądały do stołówki moich bezdomniaczków.
Frezję po raz pierwszy zobaczyłam, gdy wyprowadziła swoją córeczkę na parking


Początkowo myślałam, że kicie są domowe z pobliskich bloków. Ale jednak nie.
Malutka ma już dom. Teraz kolej na mamę.
Odbieram Frezję dziś po sterylce. Niestety, będę ją musiała wypuścić na teren DPS. Ale jedna z pracownic obiecała "mieć na nią oko".
Jeśli nie ucieknie wystraszona, zrobię jej zdjęcia.
Dlaczego szukam dla niej domu?
Bo jest najbardziej łagodną, przymilną, przytulastą koteńką jaką kiedykolwiek widziałam.
Ociera się o nogi, barankuje, podskakuje do wyciągniętej ręki.
Bez wątpienia była kiedyś domową kotką. Bardzo garnie się do ludzi.
Śliczna smukła biało-czarna z wydłużonym pysiem. Na oko młoda.
Delikatna jak frezja
