mojej koleżance, gdy wystawały z trawy pod Warszawską Polfą. Kociczki
zostały odpchlone, odrobaczone, zaszczepione i widać uznały, że tak
trzeba, bo momentalnie się oswoiły.
Mela (biało-szara) jest zdecydowanie mniejsza, ale też zdecydowanie
głośniejsza. Jak tylko widzi człowieka, włącza jej się mruk maksimus
- czyli mruczenie całym kotem.
Melania pięknie się bawi, uwielbia biegać za piłeczkami, a najbardziej
lubi polować na ogonek siostry. Biega jak torpeda, je jak Pershing,
skakać jeszcze nie umie

Włazi na kolana dopominając się miziaków przy okazji umilając
człowiekowi czas mruczeniem do ucha.
Nusia jest bardziej kulista, skacze na wysokość metra bez zbędnych
przygotowań, a także biega z prędkością światła. Z uwielbieniem
poluje na laserek, a także na ogon siostry. Mruczy na zawołanie, a także
jak się weźmie jakąkolwiek miskę do ręki. Wiecznie głodna i
spragniona towarzystwa, czeka pod drzwiami i wita nas jak tylko próbujemy
wejść do domu.
Dziewczynki przeszły przez etap spania na sobie, wchodzenia jednocześnie
na tą samą nogę drapaka, biegania synchronicznego a także korzystania z
kuwety w tym samym czasie. Uznały widać, że kochają się tak, że domek
musi pokochać je razem. A jest to bardzo proste

Kociny są arcygrzeczne, czyste, miłe, rozmruczane - nic tylko je kochać
Jeżeli chciałbyś dać im domek, odezwij się proszę do mnie




