Koteczka, młodziutka(ok pół roku) i kochana kilka tygodni wcześniej została przez ową Pania zabrana z podwórka, kotów tam cała masa i wciąż się mnożą, staramy się naprostować tą sytuację, niebawem pozabieramy kociaki, te które już się urodziły i będą miały szczęście przeżyć, część kotek po sterylkach, część niebawem je będzie miała...wiele kotów z tego podwórka ma problemy z oczami, zapewne zarażają się od siebie, a jedna Pani która okazuję im serce i je dokarmia nie jest w stanie zapewnić im fachowej opieki i pokrywać koszty leczenia...
Wracając do Layli...Pani która ją przygarnęła leczyła ją na własną rękę ale oczy były już w tak zaawansowanym stanie zniszczenia że nie udało się ich uratować mimo wielu dni leczenia i fachowej opieki weterynaryjnej. Koteczka u Pani w domu została zdominowana przez koty i psa, gdy tam weszłam siedziała wciśnięta w kąt pokoju, nie jadła od kilku dni...nie mogłam jej tak zostawić i odmówić pomocy...
We wsparciu PKDT zabrana została do lecznicy w Gdyni gdzie przebywa w klatce wraz z wieloma innymi bidami, dziewczyny które ja regularnie odwiedzają mówią jak kochany i miziasty z niej kotek, jest b spokojna.
Jedno oczko było już b zniszczone a właściwie go nie było, drugie próbowaliśmy ratować ale nie było reakcji na leczenie, pękło, przynosiło jej ból i cierpienie, pojedliśmy decyzję o amputacji obu gałek, zresztą koteczka i przez zabiegiem już na oba oczka nic nie widziała, tak były zajęte, zresztą jej zachowanie gdy ją wiozłam do Gdyni na to wskazywało, kręciła bezcelowo główką reagując tylko na dźwięki. W domu u Pani zanim zwierzęta ją zastraszyły cudnie się bawiła, bezbłędnie korzystała z kuwetki, jadła jak smok, kotek ideał....
Stanęliśmy przed trudną sytuacją, za wszelką cenę staramy się i walczymy o jej przyszłość, choć nie jest to proste, nie mamy domu tymczasowego, nie chcemy by wróciła do tej Pani, chcemy by zapewniono jej spokojny domek, kotki niewidome świetnie sobie radzą nawet w takiej sytuacji, potrzebują tylko bezpieczeństwa.
Chwilowym rozwiązaniem jest umieszczenie jej w kocim hoteliku, gdzie będzie miała najlepszą pod słońcem opiekę, jedzonko, spokój i wizyty weterynarza w razie problemów...ale potrzebujemy na to środków
Prosimy, prosimy o pomoc w znalezieniu dla niej domu i wsparcie nas w opłaceniu kosztów jej leczenia i utrzymania ! Tak bardzo nie chcemy jej usypiać, już tyle dni walczymy o nią i wierzymy że znajdzie się ktoś kto ją pokocha

Aktualne zdjęcia koteńki, już po operacji, prawda że wygląda dużo lepiej niż w chwili gdy do lecznicy trafiła?





A tu jeszcze przed, z babrającymi się oczkami, brudnymi uszkami...




Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kopernika 6/8, 00-367 Warszawa
81 1370 1109 0000 1706 4838 7309
z dopiskiem “PKDT-Koty z Hallera”
bank DNB NORD Polska S.A. I O/Warszawa
SWIFT potrzebny dla przelewów zagranicznych: MHBFPLPW
Dziekujemy

