A więc wszystko zaczęło się dzisiaj. To miał być zwykły wypad do weta z naszą kotką Wilczką. Ja jak zwykle czekałam, aż mój Tż wyjdzie z parkingu aby postawić blokadę. Nagle zerknęłam w stronę ściany, a tam drepta prawie cały biały kotek. W pierwszej chwili pomyślałam sobie czemu nie wzięłam torebki w której zawsze noszę saszetki dla napotkanych kotów
A tu nagle toto leci do mnie
Zorientowałam się, że kicia ma z kilka miesięcy no to co innego mogłam zrobić jak nie wziąć jej do domu. Złapałam za kark i z kotem w jednej ręce drugą wybierałam kod domofonu (swoją drogą musiało to nieźle wyglądać) Szybko opróżniłam łazienkę z wszelakich chemikaliów i umieściłam tam owe znalezisko.
A tak w ogóle to na parkingu byli jeszcze inni ludzie ale najwidoczniej stwierdziła, że to ja będę odpowiednia.
[/quote]
Po wizycie u weta okazało się, że owe cudo to koteczka wiek ok 6-7 miesięcy. Została odrobaczona odpchlona i dostała kropelki do oczu. Będzie sterylizowana.
Jeżeli chodzi o charakter to jest cudowna
Łasi się, wypina brzuszek, wręcz domaga się pieszczot. Stąd też moje podejrzenie, że kotka musiała mieć kontakt z ludźmi (mam nadzieje, ze ktoś się jej nie pozbył
)
Koteczce szukamy domu stałego
Już nie szukamy
Kicia zostaje z nami