
Tiliyka od 8 listopada ma nowy domek w Olsztynie

Na razie jest na etapie poznawania wszystkich zakamarków w domu, zapachów i zaprzyjaźniania się z kotką Kizią i kotem Bobkiem. Z każdym dniem jest coraz bardziej odważna i dzielnie wywalczyła sobie drugie miejsce w kociej hierarchi

Martwię się trochę bo mało je w porównaniu z Kizią i Bobkiem ale mam cichą nadzieję, że będzie lepiej.
Mąż nazywa Tiliyjkę - Warszawianka

i to jej się chyba podoba, bo dzisiaj gdy się obudziłam, Tiliyka siedziała przy łóżku i wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana.. Mąż bardzo ją polubił, żal mu że ma taki smutny pyszczek

moją Kiziulkę tez wzięłam do siebie jak była niemalże "dzikim" kocurkiem.. bała się ludzi, siedziała całe dni w jakiś zakamarkach, załatwiała się pod dzwi wejściowe... miała strupy na skórze.. biedna była... ale poczuła że jest nas kochana, bezpieczna ... i opiekujemy się nią... a teraz odwzajemnia nam zaczorawanym mruczeniem, lizaniem ... jest po prostu -kochana... inaczej BObek- ten ma swoje ścieżki, najlepiej czuje sie w pokoju syna na swoim fotelu. Na początku bobek i Tiliyjka syczały parskały na siebie ale teraz jest ok. Tila syczy jeszcze na Kizię gdy ta próbuje zbliżyc się do niej.. ale pewnie z czasem się dogadają. Ciesze się bo łzawiące oczka Tiliyki sa coraz ładniejsze. przemywam jej często zielm świetlika (jak poleciła moja pani weterynarz)
Wiem, że już wszystko będzie dobrze.
Pozdrawiam ciepło
Marzanka