Poprzednie kocięta jakiś zły człowiek powkładał do foliowych woreczków zapinanych na suwaczek i wyrzucił do pobliskiego śmietnika. Ich matka dwa odnalazła i martwe przyniosła w woreczkach do kociego domku.
Z następnego miotu ocalały dwie siostry szylkretki, ale jak poszłam je zabrać, to okazało sie, że ich nie ma.

Małe kocięta niechciane, nieczekane, ale żywotne i radosne, rosną wbrew wszystkim i wszystkiemu.
Jest ich sześcioro, to duże obciążenie dla matki, próbujemy powolutku je dokarmiać.
Martwię sie bardzo o nie i z lękiem zawsze zaglądam do ich gniazda.
Dorosłe kotki będziemy oczywiście aterylizować.
Tak więc 6 świeżych kocich serduszek czeka na dobrych ludzi.

Kociątka są prześliczne. Jedna trikolorka, jedna szylkretka, jeden bikolorek i trzy czarne kocięta.
Jakość zdjeć niestety nie jest dobra, ale coś tam widać.




