[GD] kociaki z Nowego Portu wszystkie mają DOM :)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon paź 12, 2009 12:39 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Marea na Twojego linka sie trzeba logowac:(

Ja polecam chomika http://www.chomikuj.pl, albo fotosik.pl

Oczęta
Obrazek
Ostatnio edytowano Śro paź 14, 2009 8:22 przez Poker71, łącznie edytowano 2 razy

Poker71

 
Posty: 5145
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pon paź 12, 2009 12:43 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon paź 12, 2009 12:45 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Toz to negatyw Gryzi :P

Poker71

 
Posty: 5145
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze


Post » Pon paź 12, 2009 13:32 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Sliczne macie koty obie :D

Jak Agusia sie włącza w łapankę to musi się udac :)

Ja nie mogę, bo jadę do weta na 18tą z tymczaska Psotką ,która jest juz w domku stalym, ale niedopilnowana dorobila sie katarku i nosek ma zapchany:(
no i jej bratem z grzybicą.

Przy okazji wezmę moje 2 tymczasy , zeby wet ocenil co z ta grzybicą cholerną.

gisha

 
Posty: 6041
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pon paź 12, 2009 21:58 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Marea pisze:
Poker71 pisze:gisha sie nie smiej tylko poradz co.... jak ich nie dorwiemy (a ja dopiero wieczorem bede! ciemno!) to ja po nocy spac nie bede mogla bo znowu wizje kociaka marznacego pod krzakiem .... o matko.

wyuczylam moja bialaske do rzeki wlazic chyba zaczne ja uczyc male koty lapac? jakis plan treningowy?


Jestem z Aga Marczak umowiona okolo 17 i bedziemy lapac do skutku
w 2 zawsze lepiej, takze nie pekaj :) mam nadzieje ze swoja kotke masz poszczepiona na rozne chorobska? one sa takie malutkie ze jak wyzdrowieja szybko sie oswoja...


Marea , widziałam dzis wieczorem kociaki ,które Aga zabrala od Ciebie.
Przykro bardzo ze są w tak oplakanym stanie.Jak mozna bylo zostawic je tak dlugo bez pomocy ,doprowadzic do takiego stanu .Widywalaś je wcześniej przeciez :(
Wierzyc mi się nie chce ze nie moglas zabrac ich wczesniej ,podjechac do weta, dac kawalek lazienki i przetrzymac do dzisiaj :(
Mam nadzieję ze swietnie sie bawilas na weselu i poprawinach kiedy kociaki cierpialy :twisted:
No, tak, chorymi nikt nie chce sie zajmowac, co innego zdrowy kociak z Przymorza, tna tego Tz by sie zgodzil.
Gdybys je wczesniej zabrala , to moze teraz nie bylyby w takim stanie jak są, kazdy dzień zwloki to pogorszenie zdrowia.
Bardzo bardzo to smutne wszystko i nie mów ze nie moglas ich zlapac, czekalas na Agnieszkę, bo nawet na kilka godzin nie chciałas im zapewnic cieplego kąta. :evil:

gisha

 
Posty: 6041
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pon paź 12, 2009 22:49 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Dwa mniejsze kotki są u naszej znajomej Ani na Kartuskiej
Mimo,ze ma malusieńkie mieszkanko,trzy koty i psa dała im kącik w swojej maciupuniej łazience....
Kotki sa bardzo chore.Jutro jadę z nimi do weta,gisha będzie je doglądać za dnia,bo Ania pracuje do późnego wieczora
Kotki mają strasznie chore oczka,nie widziałam jeszcze tak chorych kocich oczu :cry: są przemarznięte i miały kleszcze :cry:
Wszystko to bardzo smutne i dołujące,bo skoro my tu z forum nie reagujemy na taką sytuację to co sie dziwić ludziom,że przechodzą obojętnie obok chorych małych kociąt
Czarno-biały kotek to chłopczyk a pręgusek to dziewczynka
trzymajcie kciuki....
ObrazekObrazekObrazek

Agnieszka Marczak

 
Posty: 4909
Od: Wto mar 18, 2008 13:33
Lokalizacja: GDANSK BANINO

Post » Wto paź 13, 2009 9:24 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

gisha pisze:
Marea pisze:
Poker71 pisze:gisha sie nie smiej tylko poradz co.... jak ich nie dorwiemy (a ja dopiero wieczorem bede! ciemno!) to ja po nocy spac nie bede mogla bo znowu wizje kociaka marznacego pod krzakiem .... o matko.

wyuczylam moja bialaske do rzeki wlazic chyba zaczne ja uczyc male koty lapac? jakis plan treningowy?


Jestem z Aga Marczak umowiona okolo 17 i bedziemy lapac do skutku
w 2 zawsze lepiej, takze nie pekaj :) mam nadzieje ze swoja kotke masz poszczepiona na rozne chorobska? one sa takie malutkie ze jak wyzdrowieja szybko sie oswoja...


Marea , widziałam dzis wieczorem kociaki ,które Aga zabrala od Ciebie.
Przykro bardzo ze są w tak oplakanym stanie.Jak mozna bylo zostawic je tak dlugo bez pomocy ,doprowadzic do takiego stanu .Widywalaś je wcześniej przeciez :(
Wierzyc mi się nie chce ze nie moglas zabrac ich wczesniej ,podjechac do weta, dac kawalek lazienki i przetrzymac do dzisiaj :(
Mam nadzieję ze swietnie sie bawilas na weselu i poprawinach kiedy kociaki cierpialy :twisted:
No, tak, chorymi nikt nie chce sie zajmowac, co innego zdrowy kociak z Przymorza, tna tego Tz by sie zgodzil.
Gdybys je wczesniej zabrala , to moze teraz nie bylyby w takim stanie jak są, kazdy dzień zwloki to pogorszenie zdrowia.
Bardzo bardzo to smutne wszystko i nie mów ze nie moglas ich zlapac, czekalas na Agnieszkę, bo nawet na kilka godzin nie chciałas im zapewnic cieplego kąta. :evil:


Przykro mi ze tak to widzisz, jesli chcesz wiedziec to nie bawilam sie dobrze, wcale nie chcialam na to wesele isc, bo wolalam pieniadze przeznaczyc chocby na wsparcie pkdt, ale nie kazdy mysli w taki sposob i nie moge narzucac chocby tz swojego swiatopogladu i go zmusic, a ich stan byl gorszy w momencie gdy je zobaczylam po raz pierwszy, i pomagalam im najlepiej jak moglam i nie sugeruj mi ze celowo nie chcialam ich zlapac bo nie jest to prawda, zreszta wam napewno jest latwiej, macie wsparcie w sobie nawzajem, i przedewszytskim doswiadczenie, ktorego mi bynajmniej brakuje w takich sytuacjach, od wszytskich wkolo siebie slysze ze mam to zostawic ze pelno kotow i wszytskich nie uratuje itp itd, kazdy podkopuje moja wiare w sens ratowania kotkow....chcialam pomoc, moze nie wyszlo mi to idealnie a jestem atakowana teraz i chyba nie zwroce sie do was wiecej o wsparcie i pomoc bo jest mi teraz cholernie przykro, chociaz rozumiem twoja zlosc
Obrazek

Marea

 
Posty: 4721
Od: Pon lut 23, 2009 22:05
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro paź 14, 2009 8:39 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

gisha pisze:Marea , widziałam dzis wieczorem kociaki ,które Aga zabrala od Ciebie.
Przykro bardzo ze są w tak oplakanym stanie.Jak mozna bylo zostawic je tak dlugo bez pomocy ,doprowadzic do takiego stanu .Widywalaś je wcześniej przeciez :(
Wierzyc mi się nie chce ze nie moglas zabrac ich wczesniej ,podjechac do weta, dac kawalek lazienki i przetrzymac do dzisiaj :(
Mam nadzieję ze swietnie sie bawilas na weselu i poprawinach kiedy kociaki cierpialy :twisted:
No, tak, chorymi nikt nie chce sie zajmowac, co innego zdrowy kociak z Przymorza, tna tego Tz by sie zgodzil.
Gdybys je wczesniej zabrala , to moze teraz nie bylyby w takim stanie jak są, kazdy dzień zwloki to pogorszenie zdrowia.
Bardzo bardzo to smutne wszystko i nie mów ze nie moglas ich zlapac, czekalas na Agnieszkę, bo nawet na kilka godzin nie chciałas im zapewnic cieplego kąta. :evil:


Gisha, ja bym się jednak MOCNO zastanowiła nad ferowaniem takich wyroków. Łatwo tak pisać nie angażując się, prawda? Marea prosiła o pomoc 5go października BEZ żADNEJ REAKCJI, zero nul. Dopiero po moim poście 7go, następnego dnia cokolwiek się ruszyło, choć nie nazwałabym tego wsparciem na pełnym gazie. Pisałam do kilku dziewczyn z prośbą o pomoc choćby z DT dla jednego, odpowiedź od Ciebie można by było nazwać wysłaniem na drzewo "jak chcesz to radź sobie sama". Marea codziennie latała i podawała antybiotyk tym które mogła złapać. Była tam która w tym czasie żeby chociaż zobaczyć kociaki? To był ponad tydzień!

Z własnego życia wiem że sytuacje bywają różne i nie każdy ma takie same możliwości pomocy. Nie masz pojęcia w jakim położeniu może byc Marea, a oceniasz jakbyś mieszkała za ścianą. Trochę rozwagi i wyobraźni.

Konkluzja jest taka że dziewczyna która chciała pomóc, choć może nie mogła "stanąć na rzęsach", została w tej chwili oceniona negatywnie na podstawie wyobrażeń o tym jak powinno wygladac jej życie.

Tekst o weselu i o tym że zdrowy kociak jest ok a chore ma w pięcie jest juz doprawdy poniżej pasa. Skąd wiesz że nie chciała ich zabrać? może nie mogła? JAK MOŻNA?????

Równie dobrze można napisać że gdyby WIĘCEJ osób, ze szczególnym uwzględnieniem Ciebie między innymi, szybciej się zainteresowało to kociaki byłyby w lepszym stanie.

Na koniec- nie piszę tego żeby kogokolwiek urazić, ale żeby uruchomić wyobraźnię i odpowiedzialność za szybkie lincze. Bo działając w ten sposób jedynym efektem będzie że Marea albo ktoś inny nie będzie na przyszłość chiał miec nic do czynienia w forum, bo tylko w łeb dostanie.

Poker71

 
Posty: 5145
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Śro paź 14, 2009 9:10 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Faktem jest to,że kociaki są bardzo chore i to od dawna.Jeden ma na stałe zepsute oczko.Kotki absolutnie nie są dzikie,przecież były brane na ręce.Ja rozumiem,ze ktoś nie może wziąć ich do domu.Ja kiedys też miałam taką sytuację,ale zabrałam biedaki chociaz do piwnicy,pojechałam z nimi do weta,dawałam im w tej piwnicy zastrzyki.Te koty umarłyby gdyby nadal nie zgłosił się DT Umarłyby na oczach Marei i tego nie możemy zrozumieć.To juz lepiej było zawieźć je do schroniska,niż dać im tak cierpieć.Nie widziałaś tych kotów i ich oczu.Od dawna wożę chore kociaki do lecznicy a wetka mi powiedziała,że jeszcze takich chorych kotów to jej nigdy nie przywiozłam.Jak można było dopuścić do takiego stanu i przez tyle czasu nic nie zrobić.Odpowiedzialność spada na Mareę,bo były pod jej opieką.To nie jest wina gishy,bo nie pomogła.Ona nigdy nie zostawiłaby tak chorych kotów w taką pogodę,nawet jakby nie mogła ich wziąć do domu.Trzeba było zawieźć kociaki do weta.Przez ten cały czas szukania dt ich stan się pogarszał,było coraz zimniej.Nie wiesz jak one były wychłodzone i jak wyglądają ich oczy.To jest przerażające i nie gisha jest temu winna,tylko odpowiedzialna za to jest Marea.To,że je karmiła i próbowała leczyć to dobrze,ale to za mało i dobrze o tym wiecie.Po nas tu z forum można było spodziewać się większej i bardziej skutecznej pomocy.To co zrobiła dla tych kotów Marea potrafi zrobić nawet niejedna 80 letnia babcia.Bo jedzenie czy syropek potrafi dać każdy.My musimy pomagać tym kotom z głową i reagować natychmiast bo ich stan pogarsza się każdego dnia,choroba na stałę uszkadza im oczy.Wszystko to Marea doskonale wie,tymbardziej dziwi nas jej wolna reakcja na tę całą sytuację
Marea Ty sie nie obrażaj na forum,nadal jesteś tu bardzo potrzebna .Tylko reaguj szybciej i skuteczniej.Te kotki przeżyły,ale następne moga nie doczekać pomocy...
ObrazekObrazekObrazek

Agnieszka Marczak

 
Posty: 4909
Od: Wto mar 18, 2008 13:33
Lokalizacja: GDANSK BANINO

Post » Śro paź 14, 2009 9:33 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Poker, mozesz sobie myslec co chcesz o mnie , napisalam co czuję.
Mam w domu grzyba, z którym walcze od miesiaca, tymczasy moje pozarazaly sie nawzajem, nie moglam przyjąc następnych i w dalszym ciagu nie mogę.
Ja tez sie zarazilam.Nie moglabym narazac chorych kociaków.
Nawet sobie nie wyobrazasz jak wygląda sytuacja w domu u Agnieszki Marczak .Kotiki i innych dziewczyn, które mają po kilkanaście tymczasów.
Wielkorotnie bylo pisane na forum, ze jest nas garstka , nie dajemy rady , a zwalanie dodatkowych problemów na zasadzie informacji :zróbcie cos bo kociaki chore tu i tu jest pozbyciem się problemu.
Zarzut ze nikt nie pojechal zobaczyc kociakow jest bez sensu.
Nie jestesmy wetami to Marea powinna zabrać je do weta, podawac chociaz kropelki od razu .
Trzeba cos z siebie tez dac, niestety kosztem własnego komfortu i tylko to zarzucam Marei, ale mam nadzieje ze uratuje jeszcze w porę niejednego kociaka i Ty tez.

gisha

 
Posty: 6041
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro paź 14, 2009 10:11 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Nie wiem czemu koniecznie musicie ferować odpowiedzialnością, i to wyłączną? Moim zdaniem odpowiedzialny jest KAŻDY kto znał sytuację. Tak, zgadza się- ja w jakimś stopniu również. A o stopniu tej odpowiedzialności można mówić TYLKO i wyłacznie znając CAŁOŚĆ sytuacji danej osoby. I jeśli czegoś jestem pewna to tego, że Marea nie jest całkowicie i wyłącznie odpowiedzialna. Zresztą mówiąc szczerze nie rozumiem skad taka potrzeba wskazywania winnych i odpowiedzialnych, ale to szczegół. Widać jestem wybrakowana i brak mi jakiegoś modułu.

Wiem jedno- sytuacja tak naprawdę nie wbudziła większgeo zainteresowania w gronie, w którym Marea liczyła że znajdzie wsparcie. Nie byłam u niej w domu, nie znam jej TZ, nie znam życia, ale ja na przykład nie mam piwnicy, TZ jest uczulony (na szczęście lekko ale zawsze), mieszkanie jest niewielkie a możliwości czasowe i lokalowe mocno ograniczone. I jestem w stanie sobie wyobrazić, ze Marea też nie miała większych możliwości, i została z problemem w dużym stopniu sama.
I wyobrażam sobie jak może wyglądać sytuacja u Gishy, Agi i innycn dziewczyn. Mam bujną wyobraźnię, i w przeciwieństwie do modułu szukania winnych, rozwinięty moduł empatii. I tak jak mogę wczuć się w sytuację domu zakoconego pod sufit, tak mogę wczuć się w sytuację dziewczyny która nie ma pojęcia co moze zrobić lub która zrobić może niewiele. I z rozwoju sytuacji nie sądzę, aby chciała "zrzucać" na kogoś problem: jeździła (nie swoim samochodem: Marea, mam nadzieję że Ci TZ za ten samochód głowy nie urwał!), pisała, dzwoniła. Zaproponował jej kto piwnicę, garaż czy cokolwiek? Nie widziałam stada chętnych na pomoc w łapaniu i zawiezieniu do weta? Więc gdzie był kochane WASZ komfort, może też było mu całkiem nieźle bo miałyście inne sprawy? Z tą natychmiastową reakcją można mieć pretensje do każdej z nas.
Tak- po Was tu z forum, jak napisała Aga, można by się spodziewać więcej. Marea nie jest tu za długo, nie ma ani dużo wiedzy ani doświadczenia. Jedzenie i syropek potrafi dac każdy? Nooo, to ja może u siebie na osiedlu ankietę zrobię?

Mówiąc szczerze, po przeczytaniu postu Marei bardzo się zdziwiłam że nikt nie zaproponował jej że pojedzie i obejrzy te kociaki, albo nawet pomoże dotransportować do weta. I to, moje kochane, to nie było dużo!

Naprawdę, zbyt łatwo i zbyt ostro osądzacie, myślę że ze względu na wpomniany komfort- w tym przypadku psychiczny. Może jestem zbyt wkurzona, więc to co napiszę może być zbyt ostre i nie traktujcie tego jako osąd, ale mam wrażenie że szukanie winnego ma pomóc w poczuciu że każda mogła zrobić więcej.
I żeby sprawa była jasna. W tej liczbie umieszczam również siebie- tak, teoretycznie ja tez mogłam zrobic więcej. Ze względów osobistych, których nie znacie więc też odpuśćcie sobie ocenianie, zrobiłam tyle ile zrobiłam. I w mojej osobistej ocenie nie jest to bardzo dużo, i zapewne niejedna 80letnia babcia też by zrobiła tyle ile ja. I tez mam poczucie winy, że może mogłam odpuścić sprawy zawodowe, że może mogłam odpuścić sprawy techniczne jak rozpadające się auto dla przykładu, że może mogłam zapłacić za koci hotel, moze to moze tamto. Tylko że nie chcę sobie tego poczucia wygładzać cedując całość na jedną osobę. Bo jeśli tak będziemy osądzać, to należałoby powiedzieć, że dziewczyna poświęciła maluchy za komfort mieszkania ze swoim TZ .... przegięcie, prawda?

Zawsze zostaje coś co można byłoby zrobić- można było nie pojechać do babci do szpitala, można było nie kupować sobie obiadu. Z życia wiadomo, że ZAWSZE i KAŻDY może zrobić trochę więcej. Jeden więcej, drugi mniej. Ale w 99% przypadków nikt nie robi na maksa, na rzecz różnych własnych spraw. Ale dopóki nie siedzimy w cudzej skórze, oceniajmy tylko pomoc samych siebie....

Marea, jak Twoj TZ na tego kota z Przymorza bedzie dalej kręcił nosem, zadzwon, wymyslimy jakas metode na uparciucha. Ja mojego przekupilam ze te kociaki to ma byc prezent na moje urodziny :) (a teraz sam lata za kociakami jak glupi i sie pyta co by jeszcze chcialy... zaraz sobie futro kupi zeby go polubily.... ech ci faceci).
==============================
Koty z Nowego Portu stacjonujące w Redzie

Ona (bura z białymi znaczeniami) nieco mniejsza, ale ewidentnie zdrowsza, mimo że na lewym oczku ma ślad KK (niewielkie bielmo, ale ponoc widzi na nie). On (cały bury) oczka ma chore ale leczymy, natomiast zajęte płuca i dużo gorzej się czuje od siostry. Strasznie glosno oddycha slychac go w calym domu.
Wczoraj całą noc i dzien za pralką, wieczorem wyszły i zaczęły szaleć z Gryzeldą (moją głuchotką). Dziś w nocy już spały na kanapie (chociaż po hałasach sądząc spały niewiele). Ona za żarcie odda wszystko, On jest kotem "pojawiam się i znikam". Ona jest śmielsza i bardziej tolerancyjna do ludzi, On widzi dwie nogi to od razu znika za horyzontem.
W ogóle nie miauczą! Jak się je w końcu dorwie na ręce mało się wyrywają, raczej są sztywne ze strachu i udają że ich wcale nie ma.
Ulubione miejsce za pralką, pod kanapą (fajnie powycierać kurze) oraz... W WANNIE. Wanna jest bomba tam to można poszaleć, szczególnie nocą fantastyczna sprawa jak leca do wanny różne różności z krawędzi.
JEDZĄ (chociaż dopiero jak im Gryzelda pokaże że to coś jest zjadliwe), kuwetkują pięknie.

Antybiotyki cudem tylko udaje się podawać kosztem pogoni jak za lisem:) Siniaków się oboje nabawimy- łapanie małego zwiewca na szczupaka potrafi boleć. Przekupstwo "połknij cholero to dostaniesz parówkę", działa.

Mała lepiej reaguje na leczenie, trochę kicha, ale łzawi dużo mniej. Jak Młody nie zacznie lepiej oddychać (ma dopiero drugą dawkę leku) to go osobno do weta zawiozę.

Poker71

 
Posty: 5145
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Śro paź 14, 2009 10:56 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Cutuję Cię Poker 71
"Mówiąc szczerze, po przeczytaniu postu Marei bardzo się zdziwiłam że nikt nie zaproponował jej że pojedzie i obejrzy te kociaki, albo nawet pomoże dotransportować do weta. I to, moje kochane, to nie było dużo"

A co Marea nie jest doroslą osobą i nie potratrafiłaby trafic do weta?
Co dałoby obejrzenie przez jakąkolwiek inna osobę?
Taką decyzję - natychmiast do weta-tez Marea chyba byla zdolna podjąc., ma swojego kota , ma transporter.Potrafi chyba ocenić czy kot wymaga wizyty u lekarza.
Koty brała na ręce , lapanka do klatki łapki nie była potrzebna.Wiele z nas nie ma wlasnych samochodów i jezdzi do lecznicy.

Ale dajmy spokój Marei , nie musisz jej bronic Poker 71, ona sama napisala ze rozumie moją zlośc, bo faktycznie zla jestem ze kotki są w takim stanie .


Jesli wziela kociaka z Przymorza , chwała jej za to! :D
Duzo kciukow za zdrowie Twoich tymczasów Poker71 :ok: :ok: :ok:

gisha

 
Posty: 6041
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro paź 14, 2009 13:14 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Co do kotka z Przymorza to nic sobie uciąć nie dam bo dziś z nią nie gadałam ale tak zrozumiałam że trafił do Marei.

Aha: bronię Marei bo z nią gadałam po łapance, dziewczyna była bardzo zdenerwowana, a po takich tekstach to pewnie w ogóle ma dół. Ja bym pewnie miała. A taki mam głupi charakter że "nagonki" i pochopne sądy od zawsze działały na mnie jak płachta na byka.
Gisha, słowo, to co napisałam to jest bardzo wyważone, jakbyś przy mnie osobiście tak Marei nawrzucała to by była jatka. Nie piszę zeby straszyć czy cokolwiek, obrazuję tylko moje wzburzenie emocjonalne. Nie chcę nikogo atakowac, nie chcę robić żadnej afery. Chcę jedynie zeby na przyszłość było inaczej....

Moim głownym celem nie jest niczyja obrona, Marea na pewno jest rozżalona i moim zdaniem ma po części rację (PO CZĘŚCI! żeby nie było!), ale zwrócenie uwagi że takie wyrzucanie emocji może komuś zrobić krzywdę, i może być niesprawiedliwe. I przede wszystkim- NIC POZYTYWNEGO NIE WNIESIE.

Jesli chciałaś zwrócić uwagę, że trzeba było szybciej zareagować (tak na marginesie, też tak uważam, ale nie dam powiedzieć ze to była wyłączna sprawa Marei, też sobie w brodę pluję ze szybciej nie zadzwoniłam i nie rozeznałam sytuacji!)- to po pierwsze ja bym (MOOCNO podkreślam to mój punkt widzenia i nie traktujcie tego jako wykład rozkaz czy broń boże coś takiego) na początku powiedziała- "kurde babo fatalnie że wcześniej do ciebie nie napisałam moze by się coś szybciej wymyśliło. Ale w ogóle to na przyszłość przeanalizuj czy gdzieś nie masz kąta na małe chore żeby ratować ASAP zanim coś zorganizujemy, bo jest nas mało i nie zawsze mozemy się zerwać jak czarownice na sabat."

Myślę, że miałoby to dużo lepszy i wydźwięk, i wpływ. Sama jestem osobą mocno emocjonalną ale wiem o tym i zanim siądę żeby komuś dojechać to się trzy razy zastanawiam, próbuję sobie wyobrazić potencjalnie trudną sytuację takiej osoby itd, żeby niepotrzebnie komuś nie dowalić niesprawiedliwie, lub dużo mocniej niż na to zasługuje.

Gwoli wyjaśnienia- transport do weta nie był taki prosty, nie będę wyręczac Marei i tłumaczyć dlaczego, dość na tym że nie był. Podejrzewam zresztą, że (nie wiem czy ja bym też tak nie zrobiła! a teraz mnie linczujcie) wiedząc że nie bedzie mogła wziąść kociaków bała się je zabrać od matki do weta, żeby ta ich potem nie odrzuciła, bo wtedy to mogiła.

Zauważcie jedno, co wydaje się że umyka, a co mi się rzuca w oczy: Marea nie ma doświadczenia. Wg mnie takiej osobie nalezy pomóc choćby wskazaniem co może zrobić, na pewno też w pozornych drobiazgach (jak ten wet) wspomagać bardziej niż osobe doświadczoną. Ktoś kto jest w temacie nowy, kogo cała rodzina/otoczenie pokazuje palcami że to wariatka która wymyśliła że będzie ratowac koty, przecież bez sensu, wszystkich nie uratuje itd, ma prawo czuć się niepewnie, na pewno się miota i jest zdezorientowany. Taki człowiek przede wszystkim potrzebuje wsparcia przez radę, rozmowę, poczucie wspólnoty czego tutaj zabrakło zupełnie.

Wiem że to się może "wyjadaczom" wydawac dziwne ale nie wszystko na początku jest takie proste. Nawet to obejrzenie kociaków- ktoś kto NIE ZNA małych kotów, kto nie widział co robi i w jakim tempie kk, MOŻE źle ocenić sytuację!

Ogólnie jak czytam forum to wydaje mi się, że zbyt łatwo i zbyt szybko ocenia się tu wiele osób (nie będę dawać przykładów żeby nie robic jakiejś afery). Ta sprawa w mojej subiektywnej ocenie nie jest pierwszą (jedynie pierwszą w której biorę jakiś udział). Wg mojej "analizy" wynika to z tego, że mierzycie wszystkich własną miarą, a tak nie można. Ja wiem, że niektóre rzeczy rozwiązują się same szybciej niż można przypuszczać (np. moj TZ na pewno o kotach do leczenia w lazience nie chcialby slyszec, ale jakbym przyniosla i zrobila histerie ze je musze uratowac bo pojde do nich na dwor i umre razem z nimi, to nastepnego dnia siedzialby i je z cycka karmil jakby mogl), ale nie kazdy musi o tym wiedziec. Sa osoby które sie domowych konfliktów bardzo boją, i nie można ich za to winić. Są osoby które są zależne od współdomowników (czy to rodzice, czy TZ, czy ktokolwiek), są takie, które nie chcą brać odpowiedzialności jesli nie wiedzą co dalej- bo się boją. I mają do tego prawo. Powtarzam- sytuacje są naprawdę różne, ludzie też są różni.

Dla przykładu różnych sytuacji: jako nastolatka "odziedziczyłam" po obecnym-ex 2 koty do pilnowania. Dokładnych powodów opisywać nie będę bo zbyt osobiste, powiedzmy że był to nagły nieplanowany przymusowy wyjazd. Nie miałam możliwości wzięcia do domu (rodzina), zostały w piwnicy. Z konieczności była to piwnica wychodząca. Przez półtorej miesiąca codziennie chodziłam, karmiłam, siedziałam, głaskałam. W pewnym momencie trafiła mnie makabryczna depresja, dziś bym wylądowała na psychotropach, wtedy nic takiego nie było. Deprecha skończyła się tym że przez 3-4 dni nie byłam w stanie wstac z łóżka. Po tym czasie w piwnicy z dwóch został jeden, drugi nawiał, poszedł szukac żarcia, cokolwiek. Tak- to była moja wina do dziś mnie to męczy. Ale była to taka sytuacja, w której niewiele mogłam zrobić! (osobie w głębokiej depresji FIZYCZNIE naprawdę trudno COKOLWIEK zrobić, słowo, kto nie przechodził przez takie załamanie nie bardzo umie to sobie wyobrazić).
I co? I teraz powinnam oberwac jaka jestem świnia, głupia krowa, nieodpowiedzialna idiotka, cokolwiek, prawda? Spoko, teraz możecie wrzucać, jakoś sobie z tym poradzę, ale przez bardzo długi czas było tak, że ktoś kto by mnie tak potraktował i z góry przyłożył winą i odpowiedzialnością, zrobiłby mi dużą krzywdę.

Nie zawsze nie wszystko jest takie jak się wydaje.

Najczęściej pomocą w takich chwilach może być rozmowa i pokazanie, że nie jesteś wariatka "święta od kotów", że możesz na nas liczyć, że tworzymy grupę, ze nie jesteś sama. Miejcie to na uwadze, zanim komuś wrzucicie na garba "jesli umrą to będzie twoja wina" (a tak! dokładnie tak można odczytać to co pisałyście! ja bym tak odczytała w każdym razie, i nie wiem czy bym się odwazyła dalej trzymac kontakt)

(kurde ale się rozgadałam chyba mi babskich plot brakuje czy co? w każdym razie jeśli się za bardzo wywnętrzam to sory, choc w koncu nie trzeba czytac:) )

Poker71

 
Posty: 5145
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Śro paź 14, 2009 13:42 Re: możliwy DT "resocjalizacyjny" na ok.3miesiące /pomorskie

Dziewczyny każda z nas ma pewnie rację,bo przecież prawda leży gdzieś po środku
Miejmy te lekcję już odrobioną i zajmijmy się tym co tu jest najważniejsze

Nie ma już o co kruszyć kopii,kotki bezpieczne w ciepełku i to jest najważniejsze
W te kociaki jak dobrze policzyć zaangażowało się aż 6 osób,więc nie jest z nami aż tak źle :piwa:
Trzymam kciukaski mocno zaciśnięte za całą czwórkę
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: Teraz trzeba ciachnąć tę mamuśkę
ObrazekObrazekObrazek

Agnieszka Marczak

 
Posty: 4909
Od: Wto mar 18, 2008 13:33
Lokalizacja: GDANSK BANINO

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 149 gości