Maluchy to trójka braci, którzy zostali wyrzuceni pod naszą siedzibą. Wyrzuceni dosłownie. Pan przyszedł- został do nas oddelegowany ze schroniska. Stwierdził, że mamy przyjąć kociaki. Po uprzejmej odmowie- że mamy zajęte domy tymczasowe, że w siedzibie nie mogą zostać, że możemy przygotować ogłoszenia i szukać nowych domów kotko- tylko niech one u niego zostaną- pan burknąl "sam sobie poradzę". Wyszedł za róg i.... wytrząsnął koty z wysokości z plecaka I zwiał. Nie dało się go dogonić. Bardzo przestraszoną trójkę braci dziewczyny pozbierały z chodznika i zabrały do nas. Zostały- co miłyśmy zrobić. Siedzą teraz w klatce kennelowej- i czekają na nowe domy. Lada chwila coś złapią- i nie będzie wesoło
Kociaki maja ok 8 tygodni, są odpchlone i odrobaczone
Szarus poszedł na próbe do nowego domku. Martwimy się o niego, bo zaczął wymiotować. Mało co prawda, ale pianą. A u nas znowu pp atakuje ale test wyszedł ujemnie. Kocurek dostał wszytskie możliwe leki. Co robić. Trzeba czekać. a wampirek idzie do dT jutro