Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Froda, zaledwie 2 dni temu, przeraziły mnie jego wielkie... nie, OGROMNE, złote oczy, przerażone i jakby dzikie... Myślałam, że kocur, wyraźnie mocno zdenerwowany wizytą w nowym miejscu, za chwilę, gdy tylko otworzę jego kontenerek, rzuci się na mnie z głośnym sykiem i pazurami... Otworzyłam więc kontenerkową przednią kratkę, czekam na atak czy choćby fuczenie.. a tu nic! Frodo wcisnął się w najdalszy kąt i ani myslał wychodzić czy kogokolwiek atakować, i jego pan musiał go siłą wyciągać ze środka.
Postawiony nagle na stole z dala od schronienia kocurek zaczął się niespokojnie kręcić wokół i szukać ciemnego zakamarka, gdzie mógłby się ukryć. Kiedy zaczął się wczołgiwać pod szafkę szybko go "dopadłam" i zaczęłam wyciągać za jeszcze nie schowaną tylnią część kota, gotując się jednocześnie na nieuniknione spotkanie z frodowymi pazurami czy zębami. Jakież było moje zdziwienie, gdy tak brutalnie wywlekany spod szafki kocur nawet nie miałknął i ani na chwilę nie wyciągnął pazurów...
Pozwolił mi się wziąć na ręce, przytulić, i dopiero po kilkunastu sekundach zaczął delikatnie próbować się wykręcić z mojego uścisku. Trzymając go miałam wrażenie, że to tylko miękka, łagodna kocia klucha, która nawet nie wie po co ma pazury... I chyba właśnie taki jest Frodo.
Jest wielkim, czarnym kotem o niesamowicie miękkim, lśniącym futerku, który choć może przestraszyć swoją wielkością i ogromnością swoich złotych oczu, to jednak nikomu krzywdy by zrobić nie umiał, jest chodzącą łagodnością. Pozwolił mi zrobić ze sobą niemal wszystko, a przecież jestem zupełnie obcą dla niego, straszną osobą, dodatkowo w kompletnie nowym i pewnie przerażającym otoczeniu... Frodo jest bardzo ciekawski i naprawdę robi wrażenie, a pierwsze słowa, jakie cisną się na usta gdy się go zobaczy, to "Jaki piękny...".
Jest wspaniałym kotem o cudownym charakterze i aż trudno uwierzyć, że jego pan chce go uśpić... Jako powód podaje że jest bezrobotny, nie ma pieniędzy (ale na wódkę jakoś zawsze coś się znajdzie...), i nie stać go na leczenie kocurka, który według niego strasznie się męczy. Taaa... Kotek ma SUK (syndrom urologiczny kotów), czyli standardową dolegliwość większości kastrowanych kocurów - w drogach moczowych Froda wytrącają się kryształki, które zatykają cewkę moczową i kotek ma problemy z siusianiem. Dolegliwość ta nie jest poważna, o ile kot jest na odpowiedniej diecie zapobiegającej powstawaniu kryształków i nie dostaje żadnych innych "dodatków" jak odpadki ze stołu itp. Niestety dla frodowego pana kotek jest ciężło chory i trzeba go uśpić, by nie "cierpiał"... Brak słów po prostu.
Nie mam więc wyjścia i szukam dla czarnulka domu na zawsze, w którym nie będzie tylko zabawką, która gdy się popsuje trafia na śmietnik, ale kochanym członkiem rodziny. Rodziny, w której będzie miał wiele czułości, których tak pragnie (bo z Froda wielki pieszczoch jest, zawsze śpi przytulony do swojego pana). Rodziny, która się go nie pozbędzie, gdy zachoruje, ale otoczy odpowiednią opieką i miłością. Czy znajdzie się dla Froda nowy, PRAWDZIWY dom...?
Ten kocurek ma dopiero ok. 1,5 roku!!! Jest młody, piękny, łagodny, ma niesamowite złote oczy i niezwykle lśniące, mięciutkie futerko. Jest po prostu miły w dotyku


Został, jak wspomniałam, wykastrowany, ładnie korzysta z kuwety. Poza standardowym o kastratów SUK nic mu nie dolega... Kto da mu szansę...? Froda można w każdej chwili zobaczyć i pomiziać w Warszawie (Bielany). Z nową rodziną zostanie podpisana umowa adopcyjna.
Poniżej kilka linków do filmików z Frodziem (przepraszam za dość kiepską jakość, ale było ciemnawo a przestraszony Frodo ciągle próbował zwiewać ;(
1. Aaa, trzeba uciekać! - http://www.youtube.com/watch?v=GtMOp8DxTBE
2. Hmm, jakby stąd zejść..? - http://www.youtube.com/watch?v=WZMamQqXBOM









