wibryska pisze:ja widzę zdjęcia Twisterka - jest piękny i taki bezbronny ...
zdjęcie czarnego kota, który sie słaniał na nogach wklej tez tutaj może ktoś będzie mógł pomóc - napisz tylko , że to nie Twister
a co sie stało z tym głodnym kotem Ramzesem ?
Zdjęć bezdomnego, czarnego nie będzie, bo po sformatowaniu wewnętrznej pamięci zostały bezpowrotnie usunięte, a na kartę się nie nagrały bo aparat jej nie wykrył.
Wczoraj siedział na ścieżce i widać było, że ma problem z podniesieniem się, jakby w odcinku lędźwiowym. Ma też problem z uchem, albo dostał od kogoś, albo samochód. Kot nie da do siebie podejść. Schował się w krzaki i tam dałam mu jeść. On się błąka od paru lat. Myślę, ze był w wieku Twistera jak go zauważyłam w okolicy śmietnika. Dokarmiała tam koty pewna Hania. Była tam też kocąca się co chwilę bura kotka z guzami na listwach, ale Hania nie zamierzała nam pomóc w złapaniu jej na sterylkę. Czarny kot nie podchodził do nas, ale może do niej bliżej, nie wiem.
Wątpię, żeby się znalazł ktoś, kto pomoże czarnemu kotu. Z pomoc jest naprawdę ciężko.
Ramzes mieszkał u Michała. Był chudy i z litości ludzie na klatce bloku wystawili mu miski z jedzeniem i piciem, a kot spał na wycieraczkach. Potem Michał zrobił awanturę i chował miski na skrzynkę na listy, bo kot ma jeść w domu, albo sobie coś upolować. Kiedyś kot miał oczy w złym stanie, bo go ptaki podziobały, to smarowałam mu oczy maścią i go karmiłam, bo nawet do weta nie poszli. Oddać go nie chcieli. Kot się wyprowadził na śmietniki, w innej części osiedla. I pewnie jego historia dobiegłaby końca, gdyby nie splot dobrych zbiegów okoliczności. Napiszę tylko, że żyje i ma się dobrze.
Twister, wczoraj go chciałam podnieść , ale wyrywał się cały przerażony i podrapał mnie. Zamknięty w transporterze dostaje szału, więc nie wiem jak on zniesie daleką podróż

Po czym uciekł pod szafkę. Może wyjdzie dzisiaj. W tygodniu wystawię baza na niego, jak aparat zaskoczy zrobię mu zdjęcia w dzień. Wystraszył się, że go gdzieś chcę wywieźć. Tak miał mój Bazyl. Przyjechał do mnie z DT z obustronnym zapaleniem uszu, po każdym powrocie od weta, gdy wychodził z transportera obchodził i obwąchiwał całe mieszkanie, nie wierząc, że jest w domu.
Podnoszę Twistera jak się mizia i ociera, a potem mówię do niego miłym głosem i daję mu na palcu sosik do lizania, żeby miał dobre skojarzenia. Wita mnie przy wejściu, ociera się, miauczy. Zaczyna mieć pozytywne kocie odruchy. Dopóki się nie wystraszy machnięcia ręką, jakiegoś odgłosu.
DT w Warszawie niestety nie ma możliwości oddzielenia kota od innych kotów i jedną alternatywą, gdyby się coś działo jest klatka, nie wiem czy dla kota w takim stanie jak Twister to dobre rozwiązanie. Ma bardzo kruchą psychikę
