Trzymajmy kciuki za Mię, ja jestem dużą dziewczynką i dam sobie radę, dziękuję
Mia przerażona nadal. Może już nie aż tak jak w schronisku, ale nadal bardzo płochliwa. Przyszłam do niej, pogłaskałam, zaczęła ugniatać łapkami podusię, na której leży. Mruczała też. Ale wzięta na ręce źle się czuła i zaraz uciekła z powrotem do klatki. W zamknięciu czuje się lepiej, więc nic na siłę. Zjadła trochę suchego royala. W nocy pewnie wstawała do miski, bo wszystko było zjedzone, ale w dzień nie rusza się z poduszki. Trudno, Mokate karmiłam pod kołdrą to i Mię mogę karmić na poduszce
Mia zdenerwowała się i zaczęła syczeć, a potem całkiem się wycofała, jak leżąca na jej klatce kotka (przed sterylką) posiusiała się i jakoś to bokiem skapało do klatki Mii. Posprzątałam jej klatkę i wymieniłam poduszkę, ale po tym znów znieruchomiała w klatce. Mogłam ją głaskać, ale wciąż była tym przerażona.
Sporo jeszcze czasu upłynie, zanim się otworzy. Nie wiem też, czy będzie się na dokocenie nadawała, czy raczej lepiej, żeby była jedynaczką. Zobaczymy, za wcześnie jeszcze na jakiekolwiek plany. Na razie musi się wziąć w garść. Musi CHCIEĆ otworzyć się i zaufać. Jest szansa, tylko cierpliwości potrzeba i czasu
Tu Mia dzisiejsza, słabe to zdjęcie, bo robiłam je po ciemku telefonem, podczas gdy drapana za uszkami, łapkami przebierała
