Dzisiejsza noc była spokojniejsza.Kotki posiedziały trochę na balkonie, ale niezbyt długo,wieczory i noce są bardzo zimne.Potem wybawiły się, goniły laserek, biegały za piłeczkami...itd.Najbardziej podobało mi się jak Nika brała w zęby whiskasową myszkę i próbowała ją zabrać do tunelu.Nie wiedziała, co się dzieje, dlaczego nie daje rady

Myszka bowiem zawieszona jest na gumce w drzwiach.
Fajne są te moje tymczaski

Benia będzie chyba dużą kotką, a Nika raczej taką kluseczką, niedużą.Jedzą ładnie , mają apetyt, nadal jednak tylko na mokrą karmę.Napiszę jeszcze jedno, kotki korzystają z drapaka.Sądzę, że nauczyły się od moich kotów.
O, a teraz Benia i Nika leżą na podłodze i razem bawią się torem z piłeczką.Tor nie wzbudzał już zainteresowania moich kotów, leżał i kurzył się, ale teraz podchodzą i bawią się nim , jakby chciały sprawdzić, co w nim takiego interesującego skoro dziewczynki tak go lubią.
W przypadku zdrowych, grzecznych kuwetkowych kotów nie bardzo jest co pisać.Wciąż jestem jednak pod wrażeniem tego, że teoretycznie dzikie kotki, już nie kocięta ani razu nie załatwiły się poza kuwetką.Nigdy żadna nie użyła ząbków ani pazurków, nigdy nie było konfliktów z żadnym moim kotem.Na początku Nika unikała Beni, ale myślę, że chodziło o nieprzyjemny zapach, żeby nie napisać "smrodek" jaki Benia wydzielała.Już jest czyściutka, pachnąca i kotki bawią się razem.Brzuszki im zarastają, wkrótce nie będzie śladu po zabiegu.Mam tylko jedno marzenie, chciałabym, aby kotki polubiły mnie i zaufały na tyle, aby same podchodziły do mnie i wskakiwały na kolana, przychodziły na mizianki.tego jeszcze nie ma.